Był 17 października 2019 roku. Między małżonkami z Bielska-Białej doszło do kłótni z najgorszym możliwym finałem. Jak podaje "Super Express", strażnik miejski Piotr Sz. rzucił się na swoją ciężarną żonę Izabelę. Udusił ją, a ciało wywiózł do lasu. Zwłoki znalazł grzybiarz.
Z ustaleń tabloidu wynika, iż mężczyzna miał romans z koleżanką z pracy. Kiedy wywiązała się awantura z żoną, funkcjonariusz zaatakował długoletnią partnerkę. Nie wiedział, że w pomieszczeniu jest podsłuch.
Proszę cię, nie! Piotrek, błagam, nie, nie! Proszę Cię, nie dziecko, proszę nie. Błagam! - krzyczała Izabela, gdy Piotr ją dusił. - Zamknij się, k***a - odpowiedział Piotr Sz.
Jak informuje "Super Express", sprawca nie miał pojęcia, że całe zajście się nagrywa. Jak do tego doszło? Izabela zamontowała w kuchni podsłuch, by znaleźć dowody na zdradę.
Piotr Sz. porzucił zwłoki w lesie. Wcześniej zawinął je w folię. Tego samego dnia miał spotkać się z kolegami. Dzień później, jak gdyby nic się nie stało, udał się do pracy. Zgłosił wówczas zaginięcie żony. Chciał uniknąć odpowiedzialności. Niebawem jednak wszystko wyszło na jaw.
Przeszło pół roku temu sąd skazał Piotra Sz. na 25 lat więzienia. Prokuratura domagała się jednak dożywocia za morderstwo ze szczególnym okrucieństwem. W poniedziałek 13 czerwca Sąd Apelacyjny w Katowicach wymierzył właśnie taką karę. Sprawca już nigdy nie wyjdzie na wolność. Wyrok jest prawomocny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.