Chłopczyk zmarł 20 czerwca. W związku ze sprawą zatrzymano trzy osoby. Są to rodzice dziecka: 25-letnia Julianna K. i 27-letni Marcin W., a także 58-letnia Iwona K., babcia noworodka. "Fakt" dotarł do znajomej 25-latki, która rozmawiała z nią zaraz po porodzie.
Wspierałam ją, bo opowiadała mi o tym, jak ciężki miała poród. Mówiła, że rodziła prawie 24 godziny własnymi siłami i że potwornie cierpiała. Opowiadała, że Marcin cały czas był przy niej i gdyby nie on, nie dałaby rady. Powtarzała, że najważniejsze, że Rafałek urodził się zdrowy -powiedziała w rozmowie z "Faktem" znajoma Julianny.
Koleżanka matki Rafałka, która chce pozostać anonimowa stwierdziła, że na zdjęciach przesyłanych przez kobietę nie dostrzegła żadnych oznak maltretowania noworodka. Ponadto rozmowy z Julianną nie sugerowały, aby w rodzinie działo się coś niepokojącego. Znajoma była zaskoczona, gdy dowiedziała się o tragedii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie żyje Rafałek z Gorzowa
Marcin mieszkał z Julią i jej matką w wynajmowanym mieszkaniu na Zawarciu. "Nie wiem, czy tam była przemoc i alkohol, ale na pewno to jedna z najgorszych dzielnic w Gorzowie. Z Marcinem wychowywałam się na jednym osiedlu. O jego rodzinie nikt nie miał dobrej opinii, to była straszna patologia" - zdradziła znajoma Julianny.
Dodaje, że Julianna miała problemy z karmieniem piersią. Jej zdaniem, młoda kobieta mogła mieć depresję poporodową.
To jej w żaden sposób nie usprawiedliwia. Są przecież specjaliści, są instytucje, są też okna życia. Nie wiem, które z nich skatowało Rafałka, ale wiem, że nawet jeśli ona tego nie zrobiła, to pozwoliła na to - oznajmiła rozmówczyni "Faktu".
Rodzice maleńkiego Rafałka umieszczali w mediach społecznościowych zdjęcia, które wskazywały na to, że oboje cieszyli się z przyjścia na świat wspólnego dziecka. "Oboje zaraz po narodzinach wytatuowali sobie na przedramionach datę narodzin i imię synka. [...] Nie wiem, nie potrafię tego zrozumieć, ale mam nadzieję, że poniosą karę i będą cierpieli, tak samo jak to maleństwo — dodała znajoma Julianny.
Zmarł 19-dniowy chłopiec
19 czerwca babcia Rafałka zadzwoniła po pomoc, zgłaszając, że chłopczyk jest ciężko ranny. Dyspozytor natychmiast wysłał karetkę do mieszkania w Gorzowie. Rafałek był w bardzo ciężkim stanie i trafił na oddział noworodkowy. Według portalu gorzowianin.com, który pierwszy poinformował o sprawie, chłopiec był reanimowany, miał krwiaki na głowie i odklejoną siatkówkę.
Rzecznik szpitala poinformował, że matka chłopca twierdziła, iż Rafałek miał problemy z oddychaniem, ponieważ pół godziny wcześniej zatruł się pokarmem. Niestety, dziecko zmarło 20 czerwca.
W piątek, 21 czerwca, rodzice Rafałka usłyszeli zarzuty, jednak nie przyznali się do winy i zaprzeczyli, jakoby kiedykolwiek stosowali przemoc wobec dziecka. Rodzicom grozi kara od 3 do 20 lat pozbawienia wolności. Sekcja zwłok chłopca została zaplanowana na poniedziałek, 24 czerwca. Eksperci będą badać, czy obrażenia powstały w wyniku długotrwałego stosowania przemocy, czy może był to jednorazowy incydent.