Pani Kamila w rozmowie z o2.pl opowiada o swoim locie na Maltę. Razem z bliskimi udała się na lotnisko Warszawa/Modlin, skąd 29 lipca o 6.05 mieli wylecieć na wyspę. Wszystko szło gładko aż do godziny 5.00, kiedy odbywała się kontrola bezpieczeństwa. Pani Kamila w skardze skierowanej do lotniska opisała, jak wyglądała z jej perspektywy cała sytuacja. Jej zdaniem pracownik kontroli zachowywał się "nieprofesjonalnie".
Sprawa dotyczyła zapakowania kosmetyków w plastikową, przezroczystą oraz zamykaną torebkę, jaką oczywiście miałam przygotowaną na ten lot. Nie jest to mój pierwszy lot z Państwa lotniska i zawsze latam z tym przybornikiem oraz kosmetykami poniżej 100 ml, jeśli wybieram bagaż podręczny. Tym razem pan nakazał mi zmienić torebkę na Państwa strunową. Otrzymałam jedną, jednakże moje kosmetyki się w nią nie mieściły i poprosiłam o kolejną - relacjonuje kobieta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pracownik powiedział jej, że na jedną osobę przysługuje tylko jeden worek. Wobec tego poprosiła o kolejny worek, by zapakować kosmetyki do worka i przełożyć je do bo bagażu brata, z którym pani Kamila podróżowała.
Pan powiedział, że więcej torebek nie ma komentując to pytaniem, "czy nie rozumiem po polsku", że jest jedna torba na osobę oraz polecił zakupić torbę w automacie. Udałam się z bratem do automatu, ale był nieczynny - awaria, kolejny automat był również nieczynny. Pracownik proszony o pomoc powiedział, że nie ma tych torebek i najwyżej nie polecę, mogę udać się do punktu informacyjnego. Mój samolot odlatywał o 6.05. Następnie poprosiłam pana z linii obok o pomoc i bez problemu podał mi worek strunowy. Okazało się, że torebki były dostępne, ale chodziło o konkretnego pana, który zamiast pomóc, zachowywał się pretensjonalnie i bezczelnie - napisała kobieta w skardze.
Problemy pasażerów na lotnisku Warszawa/Modlin
W rozmowie z o2.pl pani Kamila, że zamieszanie trwało od 25 minut do pół godziny. Kobieta dodaje, że nie spotkała się z czymś takim na innych lotniskach. - To się nie dzieje. Nigdzie! - podkreśla.
Dla mnie kontrola bezpieczeństwa jest rzeczywiście sprawdzeniem, czy nie przenosimy niebezpiecznych przedmiotów, a nie czy kosmetyki są umieszczone w odpowiednim opakowaniu. To dla mnie jest kontrola, a nie robienie człowiekowi na złość. Może ten pan nie podnosił głosu, ale był pretensjonalny, bezczelny i nie traktował mnie z odpowiednim szacunkiem - mówi pani Kamila.
Pani Kamila dodaje, że jest w stanie się dostosować do wszystkich zobowiązań określonych w regulaminie, jeśli będzie jasno napisane, że kosmetyki mają być w worku strunowym.
W momencie sytuacji, gdy jest przeprowadzona kontrola i jest blisko lotu powinni przyjąć postawę prokonsumenscką w stosunku do pasażerów, a nie z pretensjami, bezczelnie, z komentarzami, które są zupełnie nie na miejscu. Powoduje to chaos na lotnisku, bo musiałam się cofnąć, przepakować - przyznała nasza rozmówczyni.
Na szczęście drugi pracownik dał jej drugi worek strunowy, dzięki czemu spokojnie zdążyła na lot. Nikt nie musiał na nią czekać. Kobieta podkreśla, że jej skarga nie dotyczy ogółu pracowników, ale jednego, konkretnego, który utrudnił jej przejście kontroli. Pani Kamila oczekuje od niego przeprosin. Chce również, by lotnisko opracowało konkretne wytyczne co do pakowania kosmetyków, usprawniło komunikację i zorganizowało przeszkolenie z prawidłowej obsługi. Przyznała, że pierwszy raz pisała skargę, bowiem sytuacja bardzo ją zbulwersowała.
Nie tylko pani Kamila miała taki problem. Dotarliśmy do innej skargi pasażera, który także narzeka na jakość kontroli bezpieczeństwa.
Byłem świadkiem wręcz skandalicznego zachowania ochrony przy kontroli bezpieczeństwa. Chamskie odzywki i pokrzykiwania pana z ochrony z pozycji siedzącej na skrzynce pod ścianą przy taśmie skierowane wobec podróżnych uważam za niedopuszczalne. Dogadywanie, komentowanie i pohukiwanie jak z Brzeskiej na Pradze, a nie z europejskiego lotniska. Pan Andrzej, jak wynika z naszywki na ramieniu, i kilku jego kolegów pomyliło chyba pracę na lotnisku z pracą strażnika w więzieniu albo obozie - napisał w swojej skardze pan Jerzy (imię zmienione).
Skarżą się na kontrolę. Reakcja lotniska Warszawa Modlin
Wspomniany wyżej pasażer otrzymał odpowiedź ze strony przedstawicieli lotniska Warszawa Modlin. Podziękowali za informacje i niewłaściwym zachowaniu pracowników firmy, która działa na zlecenie spółki zarządzającej portem.
Informujemy, że natychmiast podjęliśmy interwencję, w wyniku której zostały rozmowy z zarówno z osobami zarządzającymi ww. spółką, jak również rozmowy dyscyplinująco-instruktażowe z pracownikami, w tym pracownikami pełniącymi obowiązku na lotnisku w dniu opisywanych przez Pana zdarzeń. Przepraszamy za nieprzyjemności, które stały się Pana udziałem - napisano w odpowiedzi.
Przedstawiciele lotniska dodali również, że dołożą wszelkich starań, aby sytuacje te już się nie powtórzyły. Jest jednak jeden problem. Skarga pana Jerzego pochodzi z 26 czerwca, z kolei pani Kamila leciała samolotem 29 lipca. Nic zatem się nie zmieniło.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.