W dniu tragedii Kristina Bugerskaya poszła na koncert ze swoją przyjaciółką Janą. Według męża Kristiny, Siemiona, o godzinie 20:03 zadzwoniła do niego i zdołała powiedzieć tylko "Syom". Tak nazywała męża, gdy wydarzyło się coś poważnego. W tle Siemion słyszał krzyki i strzały.
Siemion natychmiast udał się na miejsce ataku. Zadzwonił do męża Jany - mężczyzna również był w tamtej chwili w drodze na miejsce.
Pierwszej nocy po ataku terrorystycznym odwiedzili kilka szpitali: Krasnogorsk, Odintsowo, Instytut Sklifosowskiego, ale nie znaleźli swoich żon. Mężczyźni kontynuowali poszukiwania w innych szpitalach i kostnicach, ale nadal bezskutecznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według Siemiona, Kristina i Jana zostały dodane do list zmarłych, ale śledczy i pracownicy Ministerstwa Sytuacji Nadzwyczajnych powiedzieli mu, że dane są "wstępne". Siemion cały czas nie widział ciała swojej żony, nikt też oficjalnie nie potwierdził jej śmierci.
Jak podkreśla kanał Baza, Siemion nadal szuka Kristiny. Byli razem przez cztery lata i razem wychowali 12-letniego syna. Wierzy, że jego żona nadal żyje.
Tragiczny bilans ataku pod Moskwą
W piątek 22 marca doszło do ataku na salę koncertową Crocus City Hall w Krasnogorsku pod Moskwą. Uzbrojeni napastnicy otworzyli ogień do widzów, a także doszło do eksplozji. Wybuchł pożar, który doprowadził do zawalenia się dachu budynku. Zginęło ponad 140 osób.
Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie prowincji Chorosan, skrajna formacja terrorystyczna wywodząca się z Afganistanu.
Czytaj także: Dziecko przygniecione przez drzewo w Zakopanem. Nie żyje
Mimo tego Władimir Putin wciąż próbuje powiązać z atakiem Ukrainę. Jak przekazał w swoim najnowszym oświadczeniu, zamach został przeprowadzony przez ekstremistów, "których ideologię świat islamski zwalcza od wieków".