Białoruski niezależny portal "Nasza Niwa" podaje, że prezydent Alaksandr Łukaszenka wrócił do Mińska zaraz po zakończeniu Parady Zwycięstwa na Placu Czerwonym. Miał on odmówić udziału w nieformalnym obiedzie w towarzystwie prezydenta Rosji Władimira Putina i szefów sześciu innych krajów, którzy przyjechali we wtorek do Moskwy.
Bandaż na ręce Łukaszenki
Przyczyną mógł być rzekomy zły stan zdrowia Łukaszenki. "Nasza Niwa" twierdzi, że właśnie z tego powodu dyktator nie poszedł pieszo z innymi prezydentami po paradzie, ale pojechał do Grobu Nieznanego Żołnierza samochodem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziennikarze zwrócili uwagę, że na prawej ręce białoruskiego prezydenta widać było bandaż. Służby prasowe Łukaszenki w żaden sposób nie skomentowały doniesienia o złym stanie jego zdrowia.
Nie wygłosił przemówienia
Agencja Reutera zwraca uwagę, że w ciągu ostatnich dwóch tygodni Łukaszenka pojawił się publicznie dwukrotnie, a przy jednej z tych okazji jego głos był zachrypnięty.
Niezależny białoruski portal "Zerkalo" zwrócił uwagę też, że dyktator po raz pierwszy od lat nie wygłosił przemówienia podczas obchodów Dnia Zwycięstwa w Mińsku, a jedynie złożył wraz z synami kwiaty przed Pomnikiem Zwycięstwa. Zamiast niego mówił minister obrony Białorusi Wiktar Chrenin.
"Złapał wirusa"
W związku z rzekomo złym stanem zdrowia Łukaszenki pojawiają się też doniesienia na temat możliwych problemów zdrowotnych Putina. Białoruscy propagandyści piszą, że Łukaszenka "złapał wirusa", ale ponieważ "jest mężczyzną", nie zrezygnował z udziału w paradzie w Moskwie.
Niezależny portal "Nexta" zwraca uwagę, że w Moskwie miał kontakt z Putinem i czuł się źle. Putin podczas wspólnego obiadu przywódców krajów WNP zaproponował wszystkim użycie środka antyseptycznego, ale Łukaszenki na tym obiedzie nie było.