Jak tłumaczy prezes firmy zarządzającej karczmą "Góraleczka", która mieści się na Krupówkach, do otwarcia restauracji zmusiła go sytuacja finansowa. Lokal nie dostał żadnych pieniędzy z tarcz antykryzysowych, gdyż jest otwarty od niedawna.
Zatrudniam prawie 40 osób, których nie chcę mieć na sumieniu. Codziennie ktoś przychodzi z płaczem, że nie ma na czynsz, na prąd, na wodę i to są te czynniki ludzkie, które spowodowały, że zdecydowaliśmy się na otwarcie tej restauracji. My nie dostaliśmy żadnego wsparcia, żadnej tarczy, ponieważ działamy od niedawna i nie możemy dłużej czekać, musimy płacić rachunki - tłumaczy właściciel karczmy w rozmowie z PAP.
Czytaj także: Polacy ruszajcie do banków. Apel ministra finansów
Jak zapewnia właściciel, lokal na Krupówkach będzie działał zgodnie z zachowaniem zasad sanitarnych. Klientów poinformowano wcześniej, że wejść można tylko z zasłoniętymi ustami i nosem oraz należy zdezynfekować ręce. Obsługa karczmy dba o to, by stoliki były na bieżąco dezynfekowane. Poproszono również gości, aby nie przemieszczali się po tym, jak zajmą stolik.
Stanisław Gut, który w karczmie jest kierownikiem sali, żali się, że większość pracowników nie ma już za co żyć.
Otwierając lokal mamy szansę, żeby przeżyć, żeby utrzymać rodzinę, dom, spłacić swoje zobowiązania, bo niestety nie mamy żadnej pomocy - mówi kierownik sali, cytowany przez PAP.
Czytaj także: Cukiernia wynajmuje stoliki na godzinę
Przedsiębiorca z Zakopanego Gerard Wolski, jako jeden z inicjatorów akcji otwierania restauracji pomimo obostrzeń, przed otwarciem karczmy "Góraleczka" powiedział, że otwiera się jedno z ważnych miejsc na mapie Zakopanego.
To ważny punkt, bo Krupówki to serce Zakopanego, serce Podhala. Mamy nadzieję, że w ślad za tymi odważnymi ludźmi, którzy zdecydowali się na otworzenie swojego biznesu a zmusiła ich do tego sytuacja, pójdzie cała reszta. Polski rząd robi nas wszystkich w lolo z tarczą i z pomocami. Pomoc, którą nam rządzący dają, nie dociera tam gdzie powinna dotrzeć, bo wielkie korporacje, wielkie firmy otrzymują milionowe wsparcie, natomiast wszystkie małe i mikroprzedsiębiorstwa nie dostaję tego wsparcia w zasadzie w ogóle - powiedział Wolski.
Ja nie mam już nic do stracenia. Mam kredyty, za chwilę będę miał komorników z każdej strony. Mamy sytuację fatalną, obawiam się, że wiosną komornik wejdzie mi na dom. Państwo powinno nas chronić. Teraz nas nie chroni, a nakłada na nas represje. Liczymy na niezawisłość sądów - tłumaczył pan Gerard kilka dni temu w rozmowie z WP.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.