COVID-19 znów atakuje - informują media i eksperci. Do tego mamy sezon grypowy w pełni. Z czasów pandemii doskonale pamiętamy obowiązek noszenia maseczek. Najdłużej przetrwał nakaz zasłaniania ust i nosów w szpitalach i aptekach. Oficjalnie został zniesiony 1 lipca 2023 roku.
Ponadto zimą spada nam odporność i jesteśmy bardziej narażeni na infekcje. W związku z tym reporter WP wybrał się na ruchliwe ulice Białegostoku i zapytał Polaków, czy powinniśmy teraz nosić maseczki na ulicach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nie, jestem na świeżym powietrzu - mówi pierwsza napotkana rozmówczyni.
Inna kobieta wskazuje, że maseczki potrzebne są "w niektórych sytuacjach".
- Wydaje mi się, że w szpitalach, w aptekach w komunikacji miejskiej są potrzebne - mówi seniorka.
Czytaj także: Nowe zasady kolędy? Nie wszędzie. Oto co mówią księża
- Maseczki to jest maskarada dla bogatych ludzi i koncernów. To jest robione pod zysk koncernów - mówi mężczyzna. - A czy mają jakąś ochronę - dopytuje reporter. - Ochrona to dystans między ludźmi, odpowiedni odżywianie się i higiena - podkreśla rozmówca.
Reporter zapytał mieszkańców Białegostoku, czy maseczki powinny być obowiązkowe w okresie zimowym.
- Obowiązkowe nie, ale jak jestem przeziębiony, a jestem, to dla bezpieczeństwa innych zakładam - mówi starszy pan, który akurat miał założoną maseczkę.
Czytaj także: Obawy wśród ponad 3 mln Polaków. Dojdzie do katastrofy?
- Na ulicy nie, ale w szpitalach, w urzędach to może i tak - mówi inna kobieta.
- Według mnie maseczki są niepotrzebne. Trzeba się wystrzegać, odwracać się od drugiej osoby, nie stać blisko, kto ma słabą odporność to i tak zachoruje - wyjaśnia kobieta.
- Czy maseczki chronią przed infekcjami? - dopytuje spacerowiczów reporter WP. - Na pewno, na pewno i szczepienia chronią. Wierzymy w szczepienia i wierzymy w naukę, a nie w zabobony - tłumaczy jedna z kobiet.