Od kilku dni na Białorusi trwają szeroko zakrojone ćwiczenia wojskowe z użycia taktycznej broni jądrowej. Jak mówi sam Łukaszenka "mają one charakter czysto obronny", a co za tym idzie, nie należy spodziewać się żadnych prowokacji. Co więcej, będą to jedne z pierwszych tego typu ćwiczeń, po objęciu Białorusi rosyjskim "parasolem nuklearnym".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sprawdzana jest gotowość środków przenoszenia – samolotów szturmowych SU-25 oraz rakiet Iskander i Polonez. W tym przypadku samoloty [są sprawdzane] pod kątem przemieszczenia systemów rakietowych w określone punkty. Wszystko to można zrobić bez udziału jednostek jądrowych. Z wczorajszych doniesień wynikało, że samoloty latają, Iskandery jeżdżą. - uspokaja w rozmowie z portalem Mediazona Paweł Podwig, Starszy badacz Instytutu Badań nad Rozbrojeniem ONZ.
Rola Białorusi w tych ćwiczeniach jest marginalna
Ekspert jednocześnie zauważa, że rola w tych ćwiczeniach białoruskiej armii, jaką deklaruje Łukaszenka, jest mrzonką. Jak twierdzi Podwig, nad całym nuklearnym arsenałem na tym terytorium zarządzać będzie jednostka 12. Zarządu Głównego Ministerstwa Obrony Rosji. Białoruscy żołnierze będą zaś transportować amunicję nuklearną w wyznaczone miejsce.
Białoruski przywódca lubi to opisywać tak, jakby miał w rękach całą inicjatywę. Nie możemy powiedzieć nic konkretnego. Nie wiem, kto, co i gdzie kieruje, ale powiem, że trzeba uważać na wypowiedzi - dodaje ekspert.
Podwig zauważa, że tego typu ćwiczenia nie odbywają się zazwyczaj z prawdziwą amunicją nuklearną. Wskazuje jednak, że w przypadku Białorusi trudno jednoznacznie wykluczyć takie działanie. Można mieć jednak pewność, że ładunki te są dobrze i bezpiecznie przechowywane.
Czytaj także: Dantejskie sceny w Gruzji. Bili go bez litości
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.