O sprawie donoszą lokalne media, w tym portal merkur.de. We wtorek 8 sierpnia bieżącego roku pracownicy supermarketu "Penny" w Krems nad Dunajem w Austrii w trakcie rozładunku towaru dostrzegli dużego czerwono-czarnego pająka. Od razu wezwali Ochotniczą Straż Pożarną na ratunek.
Niestety, zwierzę uciekło w nieznanym kierunku, zanim udało się je złapać. Wciąż trwają jego gorączkowe poszukiwania. Biorą w nim udział m.in. policja, Czerwony Krzyż oraz kontroler szkodników. W tym celu zamknięto do odwołania cały sklep. Klienci od trzech dni nie mogą w nim robić zakupów.
Specjaliści - na podstawie rozmowy z kierownikiem sklepu "Penny", który widział zwierzę - twierdzą, że może to być śmiertelnie groźny pająk bananowiec. Inaczej nazywa się go wałęsakiem brazylijskim. Jego rozmiar sięga do kilkunastu centymetrów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trwają poszukiwania pająka w Austrii w supermarkecie. Jest niebezpieczny
Obawy mają swe solidne uzasadnienie. "Jeśli jest to pająk bananowiec (....), to jad może potencjalnie zabić człowieka w ciągu kilku minut" - podaje strona merkur.de. Tak wygląda najgorszy ze scenariuszy.
Nie zawsze jednak ugryzienie przez to zwierzę kończy się zgonem. Często w wyniku trucizny występują u ludzi: uciążliwe zawroty głowy, nudności, wymioty i pocenie się. Nieraz dochodzi też do podwyższenia ciśnienia tętniczego krwi oraz groźnego kołatania serca.
Szczególnie dolegliwości mogą pojawić się natomiast u mężczyzn. Jak podaje merkur.de toksyny zawarte w jadzie pająka bananowca wywołują długotrwałą (kilkugodzinną) i bardzo bolesną erekcję.
Czytaj więcej: Data wyborów parlamentarnych 2023. Prezydent Duda podał datę