Chodzi o dwie szkoły na Pomorzu. W pierwszej, w Gdańsku, nauczyciele mieli - jak pisze "Wyborcza" - przekazać uczennicom na apelu, że nawet w trakcie lekcji WF-u powinny zakrywać ręce i nogi. Czyli nosić długie spodnie. Powód? "By nie kusić chłopców".
Zasady ubioru, ustalone przez szkołę, dotyczyć mają tylko dziewcząt. Jednej z uczennic zakazano także przychodzenia do szkoły z torbą w barwach tęczy.
Podobnie jest w Szkole Podstawowej im. Bohaterów Ziemi Gdańskiej w Pszczółkach w powiecie gdańskim. Wychowawcy na początku roku szkolnego poinformowali dziewczynki o zakazie noszenia krótkich spodenek i koszulek na ramiączkach, by "nie kusić chłopców". Ręce muszą być zakryte aż do dłoni, a nogi do kostek. Chłopcy nie mogą jedynie nosić "zbyt krótkich spodenek".
Czarnek: Pytajcie prezydent Dulkiewicz!
Co na to minister edukacji narodowej, Przemysław Czarnek? Zwróciliśmy się do znanego z wyrazistych poglądów szefa resortu edukacji z prośbą o komentarz do zaistniałej sytuacji. Ten odesłał nas do samorządu. I dyrekcji.
Szkoły znajdują się w gestii samorządów i tam proszę zasięgnąć wiedzy w tym temacie. Jeśli to szkoła w Gdańsku, to odsyłam do prezydent Dulkiewicz, która nadzoruje szkolnictwo z ramienia samorządu - odpowiedział na pytania o2.pl minister.
Minister stwierdził także, że resort edukacji nie jest stosownym adresatem tych pytań. I że zajmują się innymi kwestiami niż ubiór uczniów na lekcjach.
W ministerstwie naprawdę mamy na głowie ważniejsze rzeczy niż to, kto jakie spodnie zakłada na lekcje WF-u - dodał Przemysław Czarnek.
Nie tylko Gdańsk
Gazeta opisała także podobny przypadek z Gdyni. W czerwcu wychowawczyni jednej z klas w Szkole Podstawowej nr 23 miała powiedzieć rodzicom podczas zebrania, że dziewczynki mają ubierać się schludnie i skromnie. O stroju chłopców, według przekazu dziennika, nie wspominała. Argumentowała to tym, że ubiór może prowokować nauczycieli.
Proszę państwa, te zasady to w trosce o dziewczynki. Przecież w naszej szkole uczą także mężczyźni, dziewczęta nie powinny nosić krótkich bluzek, panowie mogliby się poczuć nieswojo - cytuje słowa nauczycielki "Wyborcza".
Gdański magistrat zaprzecza
Do sprawy odniósł się także gdański Urząd Miejski. W wydanym oświadczeniu zastępczyni prezydent Dulkiewicz, Monika Chabior, zaprzeczyła doniesieniom "Wyborczej", dotyczącym nakazu zakrywania rąk i nóg oraz zakazu noszenia kolorowych elementów odzieży.
Z informacji przekazanych mi przez dyrekcję szkoły, podczas wrześniowego spotkania z osobami uczęszczającymi do szkoły ustalono, że strój szkolny chłopców i dziewcząt może być kolorowy. Nie było mowy o zakazie noszenia koszulek na ramiączkach, kolorowych torebek czy krótkich spodenek. Dodatkowo, nauczyciele wychowania fizycznego zachęcają, aby dzieci podczas lekcji zrezygnowały z długich spodni i dresów na rzecz krótkich spodenek, ze względu na swobodę i higienę osobistą - zapewniła Monika Chabior.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.