Wraz z rosnącą lawinowo w Indiach liczbą infekcji COVID-19, rośnie także liczba przypadków nowej, niebezpiecznej choroby. Rząd Indii nakazał w czwartek lokalnym samorządom ogłoszenie epidemii mukormykozy, zwanej powszechnie "czarnym grzybem". Od teraz wszystkie zachorowania mają być dokładnie monitorowane.
Należy raportować wszystkie przypadki choroby, wykrywane zarówno przez rządowe jak i prywatne placówki medyczne. Służba zdrowia oraz uczelnie medyczne będą prowadzić badania przesiewowe, w celu wczesnego diagnozowania i leczenia mukormykozy – napisało indyjskie ministerstwo zdrowia w liście do parlamentów stanowych.
Nowa groźna choroba w Indiach. To efekt leczenia COVID-19
Mukormykoza jest spowodowana ekspozycją na pleśniaka, który powszechnie występuje w glebie, roślinach, oborniku oraz butwiejących owocach i warzywach. Choroba wpływa na zatoki, mózg i płuca i może zagrażać życiu u osób z cukrzycą lub z ciężkim obniżeniem odporności. Wielu pacjentów przybywa na leczenie późno, kiedy zaczynają już tracić wzrok. Lekarze muszą wtedy chirurgicznie usunąć oko, aby infekcja nie dotarła do mózgu.
Według specjalistów, rosnąca liczna przypadków mukormykozy może być wywoływana przez stosowanie sterydów, które ratują życie ciężko chorych pacjentów z COVID-19. Sterydy zmniejszają stan zapalny płuc w przypadku koronawirusa, ale osłabiają również odporność. To właśnie może prowadzić do infekcji "czarnym grzybem".
Indie. Epidemia mukormykozy. Brakuje na nią leków
W ubiegłym tygodniu minister zdrowia stanu Maharasztra Rajesh Tope poinformował, że w regionie odnotowano 1500 przypadków mukormykozy. Z kolei urzędnicy ze stanu Gujarat donoszą o 900 przypadkach infekcji "czarnym grzybem" tylko w zeszłym miesiącu.
Do leczenia choroby stosowana jest amfoterycyna B. Leku brakuje jednak w indyjskich szpitalach. Ma być dostępny wyłącznie na czarnym rynku.