Wstąpienie Szwecji i Finlandii do NATO to czarny sen prezydenta Rosji Władimira Putina. Po rosyjskiej agresji na Ukrainę, oba kraje coraz głośniej mówią, że chcą stowarzyszenia z Sojuszem Północnoatlantyckim. NATO też chętnie przywita je w swoich szeregach. A to oznacza dość poważną zmianę układu sił w Europie.
W czwartek, we wspólnym oświadczeniu, premier Finlandii Sanna Marin i prezydent kraju Sauli Niinisto zapowiedzieli, że podejmą zdecydowane kroki w sprawie stowarzyszenia. Wniosek o dołączenie do NATO Finlandia złożyć ma ciągu kilku najbliższych dni. Z uwagi na dość ścisłą współpracę sił zbrojnych tego kraju z Sojuszem, rozpatrzenie wniosku będzie raczej formalnością.
Trudno się dziwić decyzji Finów. Państwo to ma liczącą 1340 km granicę z Rosją i sięgającą czasów II wojny światowej kartę wojenną. W listopadzie 1939 r. Armia Czerwona ruszyła na podbój Finlandii. Osiągnęła straty w wysokości niemal 127 tys. zabitych i zaginionych żołnierzy, a Finlandia, choć utraciła część swego terytorium - obroniła niepodległość. Mimo to jednak, po wojnie była w pewnym stopniu niesamodzielna politycznie i nie mogła, decyzją ZSRR, zostać członkiem NATO. Ale to przeszłość.
Koniec z finlandyzacją
Teraz, oba państwa zamierzają stowarzyszyć się z NATO. Co nie pozostanie bez wpływu na układ sił w północnej Europie. To akt ważny także dla bezpieczeństwa naszego kraju, gdyż, jak tłumaczy dr Michał Piekarski z Instytutu Studiów Międzynarodowych Uniwersytetu Wrocławskiego, "morzem wewnętrznym" NATO stanie się Bałtyk. Co będzie wartością dodaną dla NATO?
Przede wszystkim sprawne i skuteczne siły zbrojne, budowane od lat z myślą o obronie przed Rosja, a wcześniej ZSRR. Sam tylko potencjał lotniczy czyni sytuację Rosji o wiele gorszą, niż obecnie - mówi o2.pl dr Piekarski.
I przypomina, że wydłuży to granice Rosji z NATO. Z kolei pełne wyjście Sojuszu na Bałtyk utrudni agresywne działania Rosji. Będzie jej, jak tłumaczy akademik, trudniej podejmować agresywne działania np. wobec Polski w warunkach dużo większej obecności NATO.
Na koniec zaś dodaje, iż ważnym jest, że oba te państwa mają dużą wiedzę w zakresie odporności społeczeństw. To pojęcie szersze niż obronność stricte militarna, ale ważne. Chodzi m.in. o wysoką wrażliwość obu narodów na dezinformację, manipulację czy zastraszanie - broń, po którą bardzo chętnie sięga państwo Władimira Putina. Warto też pamiętać, że państwa te, choć nie są regionalnymi nawet potęgami, to wniosą do Sojuszu istotną siłę militarną.
Fińscy snajperzy, szwedzka marynarka
Przyjrzyjmy się siłom zbrojnym obu państw. W rankingu GlobalFirePower, Szwecja znajduje się na 25. miejscu na 142 ujęte w nim państwa. Tuż za Polską, zresztą. W siłach zbrojnych królestwa służy czynnie w czasie pokoju 24 tysięcy ludzi. 9 300 z nich to oficerowie zawodowi, 5 900 - podoficerowie, żołnierze zawodowi i marynarze a 8 900 – pracownicy cywilni.
Nieco inne dane podaje przegląd "Military Balance" (MB) - przegląd wydawany przez prestiżowy International Institute for Strategic Studies. Według tego wydawnictwa, czynna armia Szwecji to 14,6 tys. czynnych żołnierzy i 10 tys. rezerwy. Z tego 6,8 tys. żołnierzy przypada na wojska lądowe, 1250 służy w Marynarce a 2700 - w siłach powietrznych.
Oprócz tego w Szwecji, jak podaje portal Defence24, istnieje system dla ludzi zatrudnionych w niepełnym wymiarze godzin. To żołnierze, którzy do służby trafiają tylko w czasie ćwiczeń bądź operacji wojskowych. Jest to kolejnych 11 500 osób – oficerów, podoficerów, marynarzy i żołnierzy. Oprócz tego, Finlandia ma liczną (nieco ponad 20 tys. osób) Gwardię Narodową. Łącznie daje to ponad 55 tysięcy kobiet i mężczyzn, którzy byliby gotowi do szybkiego działania w razie pełnoskalowego konfliktu zbrojnego.
Szwecja dysponuje nieco ponad 200 statkami powietrznymi, z czego 96 (za MB) to nowoczesne myśliwce wielozadaniowe JAS 39 Gripen. Maszyny te były brane pod uwagę w przetargu na samoloty wielozadaniowe dla Polski. Kilkanaście sztuk Szwedzi wypożyczyli Czechom, do obrony ich kraju.
Do tego 120 czołgów Leopard i niemal 3400 transporterów opancerzonych. Gorzej wygląda sytuacja tego kraju, jeśli wziąć pod uwagę artylerię - zaledwie niecałe 50 sztuk. Dumą armii może być za to marynarka wojenna, wyposażona w siedem korwet - średniej wielkości, szybkich, mocno uzbrojonych okrętów - pięć okrętów podwodnych oraz 161 patrolowców i 9 okrętów przeciwminowych.
Finlandia zajmuje w rankingu miejsce 53. Do liczącej 13,4 tys. (wg Military Balance) żołnierzy armii trzeba jednak doliczyć ogromne, liczące 238 tys. ludzi siły rezerwowe i 12 tys. osób w jednostkach paramilitarnych. Silniejsze od szwedzkich są jednostki pancerne i zmechanizowane Finlandii, na które składa się 200 czołgów (w tym, jak podaje MB 100 nowoczesnych Leopardów 2A6 i 100 starszych Leopardów 2A4), 2090 transporterów różnych typów, 672 sztuki artylerii samobieżnej i holowanej oraz wyrzutnie rakietowe.
Gorzej wygląda wyposażona w 20 patrolowców i 8 okrętów przeciwminowych marynarka. Rekompensują to wyposażone w 62 samoloty F-18, 1 maszynę rozpoznawczą i 11 transportowców (w tym znane z Polski CASY) siły powietrzne. Finowie, podobnie jak Polska, czekają także na supernowoczesne samoloty V generacji F-35 produkcji amerykańskiej. Zamówili ich 64 sztuki.
"Putin, idi na ch..."
Były zastępca dyrektora Zarządu Wywiadu Międzynarodowego Sztabu Wojskowego NATO, obecnie wykładowca na Uniwersytecie Wrocławskim, gen. Jarosław Stróżyk, podsumowuje starania obu krajów krótko i zwięźle.
To sygnał Szwecji i Finlandii dla Putina: idi na ch... I bardzo dobra wiadomość dla NATO - mówi o2.pl oficer.
Podobnie widzie to Artur Dubiel, wykładowca Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie i autor podcastu "Na celowniku". On również twierdzi, że chęć stowarzyszenia z NATO to sygnał dla Rosji - Finowie i Szwedzi nie boją się "rosyjskiego pobrzękiwania szabelką" i tego co mówią i myślą Władimir Putin czy Dmitrij Miedwiediew.
Konflikt nuklearny, którym chętnie straszy Rosja, to straszenie społeczeństw i tak odbierają to – jak widać – rządy i narody obu krajów. Finlandia i Szwecja ściśle współpracowały z NATO i uznały po agresji na Ukrainę, że trzeba to sformalizować. Kompatybilność ich armii z armiami już będącymi w Sojuszu będzie formalnością - przekonuje w rozmowie z o2.pl.
Podsumowuje zaś mówiąc, że Szwedzi i Finowie mają zresztą ciekawe rozwiązania w zakresie zbrojeniówki i wszyscy, także Polska, mogą na tym skorzystać. A poza tym, jak dodaje, USA same z siebie ogłosiły się gwarantem bezpieczeństwa dla Finlandii i Szwecji, więc Skandynawowie mogą przestać obawiać się, rosyjskiego nota bene, argumentu o "potrzebie niezaognianiu sytuacji.