Achmat Alaudinow udzielił kuriozalnego wywiadu chińskim mediom. Korespondent wojenny z "Państwa Środka" zapytał czeczeńskiego dowódcę oddziału armii o sytuację na froncie wojennym.
Czytaj także: Czarownice z Buczy w akcji. Rosjanie się ich boją
Niewzruszony Alaudinow nie zająknął się, że Ukraińcy zdobywają kolejne kilometry kwadratowe ziemi i znacznie zagrażają rosyjskim siłom zbrojnym w obwodzie kurskim. Czeczeński wojskowy stwierdził, że "wszystko jest pod pełną kontrolą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po naszej części frontu sytuacja jest pod pełną kontrolą. Podczas naszej nieobecności, wróg wkroczył na terytorium Rosji. Od momentu, gdy Achmat dotarł na miejsce, całkowicie ich powstrzymaliśmy - bez cienia skrępowania kłamał Alaudinow.
Kłamstwa czeczeńskiego dowódcy
W dalszej części wypowiedzi czeczeński dowódca tylko brnął w swoje kłamstwa. Stwierdził, że jego oddział "całkowicie zatrzymał natarcie wroga", a teraz "niszczy go w izolowanym kręgu".
Chiński reporter nie dawał za wygraną. Zaczął cytować doniesienia niektórych blogerów rosyjskich z Telegrama, którzy oskarżali Czeczenów o dezercję i opuszczenie swoich pozycji. Achmat Alaudinow stanowczo temu zaprzeczył.
To nieprawda. Czeczeńskich oddziałów nie było na miejscu. Ci, którzy są na miejscu, utrzymują swoje pozycje. O tym, że siły czeczeńskie kogoś przepuściły, pisały wyłącznie proukraińskie kanały w Rosji - powiedział czeczeński wojskowy.
Alaudinow (wbrew faktom) stwierdził też, że jest "bardzo dużo jeńców ukraińskich", a do ukraińskiej niewoli nie trafili z kolei czeczeńscy bojownicy.