Okupanci użyli ukraińskich żołnierzy jako "żywych tarcz" w okolicy Robotynego (obwód zaporoski), gdzie próbują wypchnąć Siły Zbrojne Ukrainy na północ i wyrównać wyrwę, jaką przeciwnik wykonał tej jesieni. Wszystko nagrał ukraiński dron zwiadowczy.
Na filmie widzimy, jak Rosjanie próbują zaatakować pozycje Ukraińców, prowadząc przed sobą jeńców pojmanych jakiś czas wcześniej. Ci nie są uzbrojeni, nie mają jak się schronić, a wrogowie liczą, że w ten sposób zdołają wygrać potyczkę. Ukraińcy zdołali jednak oskrzydlić wrogów i wygrać starcie, chroniąc swoich towarzyszy broni.
Niestety, uciekający żołnierz z Rosji najpewniej zabił jednego z zakładników.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wykorzystanie żołnierzy przeciwnika czy cywilów jako żywych tarcz to zbrodnia wojenna i rzecz niedopuszczalna w cywilizowanych krajach. Sęk w tym, że Rosja takim krajem nie jest, a kolejne pomysły dowódców na Kremlu wręcz jeżą włos na głowie. Tym razem pułapka się nie udała, można jednak spodziewać się kolejnych podobnych zagrywek.
ZSU wygrało tę potyczkę, a Robotyne to nadal ten odcinek, gdzie kontrofensywa udała się najlepiej.
Rosjanie od tygodni ponoszą ciężkie straty. 800, 900, 1000 i więcej żołnierzy dziennie. Ukraińcy posuwali się przed siebie, lecz bardzo wolno. Przyszła zima i walki utknęły, co nie powinno nikogo dziwić. Tak będzie do wiosny.
Choć w Moskwie nakazują atakować bez ustanku, jak przed rokiem w Bachmucie. Wówczas po krwawej bitwie zdobyli miasto na kilka tygodni, by szybko je stracić. Teraz linia frontu jest jeszcze większą rzeźnią, ale w Rosji nikt o to nie dba. Tak samo jak o szacunek dla zabitych żołnierzy, transport ich ciał do kraju i godny pochówek.
To dotyczy żołnierzy po równo Władimira Putina, jak i obrońców Ukrainy. Taka jest ta wojna i z czymś takim mierzą się walczący z agresją Ukraińcy. Oby już niedługo, byle do zwycięstwa nad złem.