Do morderstwa w dramatycznych okolicznościach doszło podczas ataków na Charków. Jeden z rosyjskich żołnierzy postanowił pomóc Irynie Perlifon oraz jej córce Karolinie. Przerażone kobiety chciały uciekać przed wojną. Dwóch Rosjan z armii Putina pomogło ukryć się Ukrainkom.
Niestety rosyjscy żołnierze zostali przyłapani przez swoich kolegów z armii. Ci nie mieli zamiaru okazać litości Ukrainkom. 52-letnia Iryna została uderzona przez nich w głowę i zmarła w ramionach córki. Karolina została ranna i cudem przeżyła. Ukarani zostali również Rosjanie, którzy starali się im pomóc. Jeden z nich zginął na miejscu, a drugi uciekł ciężko ranny z miejsca zdarzenia.
Czytaj także: Poroszenko nie wrócił do kraju na czas. Jest w Polsce
O szczegółach dramatu opowiedziała brytyjskiemu "The Sun" Karolina. 29-latka wytłumaczyła, że kobiety zostały zatrzymane przez Rosjan podczas jazdy autem. Pomimo obaw mężczyźni zaprowadzili je do jednego z garaży. Po 15 minutach inna grupa żołnierzy ich zauważyła i otworzyła ogień. To właśnie wtedy kobieta została trafiona odłamkiem. Pomimo trudnej sytuacji udało jej się uciec.
Miałam twarz w dół. Słyszałam tylko strzelanie. Kiedy spojrzałam w górę, wszędzie była krew. Byłam przekonany, że umrę. Dostałam odłamkiem z jednej z kul i zostałam ranny - powiedziała Karolina.
Czytaj także: Brytyjczycy pojmani przez Rosjan. Grozi im kara śmierci
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.