Donald Tusk w trakcie swojego pobytu w Stanach Zjednoczonych zwrócił się do spikera Izby Reprezentantów Mike'a Johnsona, wskazując, że na jego barkach spoczywa odpowiedzialność za losy Ukraińców. Jego brak zgody dla głosowania nad pakietem pomocy "naraża tysiące istnień ludzkich na Ukrainie, zamieniając kwestię zatwierdzenia pomocy dla rozdartego wojną kraju w polityczną piłkę nożną".
Po ataku rakietowym na Odessę Donald Tusk postanowił po raz kolejny zaapelować do amerykańskiego polityka.
- Spójrz na Odessę spikerze Johnsonie. Jakich więcej argumentów potrzebujesz, żeby podjąć decyzję? - napisał szef Rady Ministrów na portalu X.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przypomnijmy, że Mike Johnson blokuje pakiet pomocy opiewający na 95 mld dolarów. Pieniądze mają trafić nie tylko na Ukrainę, ale także do Izraela i państw Indo-Pacyfiku. Jak wskazuje PAP, w izbie niższej Kongresu z pewnością znalazłaby się większość do przegłosowania pakietu pomocowego i tylko od decyzji spikera zależy, kiedy to się stanie.
Dlaczego nadal nie udało się uchwalić pomocy dla Ukrainy?
Mike Johnson swoją decyzję o odroczeniu głosowania tłumaczył na wiele sposobów. Na początku domagał się od administracji Joe Bidena określenia strategii. Potem wskazywał, że Stany Zjednoczone powinny przede wszystkim skoncentrować się na ochronie swojej granicy z Meksykiem.
W ostatnim czasie przekonywał, że pakiet pomocy nie może zostać uchwalony wcześniej niż budżet, a to ma nastąpić dopiero 22 marca.
Spikera Johnsona do przegłosowania pakietu namawiał także prezydent Andrzej Duda. Obaj politycy spotkali się na Kapitolu w trakcie wizyty polskiej delegacji w Stanach Zjednoczonych. Polski przywódca nie zdecydował się jednak ujawnić, co usłyszał od amerykańskiego polityka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.