Dorota Gałuszka-Granieczny pochodzi z Radlina, ale w chwili zaginięcia mieszkała w miejscowości Süsterseel w Niemczech z mężem i 7-letnim synem. Pracowała w przedszkolu, dorabiała w pizzerii.
18 października 2016 r. zaginęła w niewyjaśnionych okolicznościach. Z dostępnych informacji wynika, że miała wyjść z domu około godz. 23.
Dorotka nie zostawiłaby syna, nie wyszłaby bez torebki, bez okularów i bez telefonu! - tłumaczyła "Faktowi" niedługo po zaginięciu córki, pani Barbara.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kobieta w rozmowie z dziennikarzem gazety wyznała również, że wówczas dwóch jasnowidzów powiedziało jej, iż córka została zamordowana, a ciało zakopano niedaleko domu, koło wody.
Zaginięcie żony zgłosił po trzech dniach
Niemieckie media informowały, że Polka opuściła dom po kłótni z mężem. Z kolei bliscy Doroty podkreślali, że w jej związku nie działo się najlepiej. Mało tego Polka planowała odejść od męża.
Zniknęła zaraz po tym, jak oświadczyła Manfredowi, że nie chce z nim być - powiedziała "Faktowi" pani Barbara.
Dodajmy, że mężczyzna zgłosił zaginięcie żony dopiero po trzech dniach. Z jego tłumaczeń wynikało, że Dorota wyjechała.
Jestem przekonana, że on ma życie mojej córki na sumieniu. Albo zrobił to sam, albo posłużył się innymi rękami - powiedziała gazecie pani Barbara.
Niemiecka policja podczas prowadzonego śledztwa aresztowała męża kobiety. Jednak został on wypuszczony na wolność, gdyż podczas przeszukania mieszkania nie znaleziono żadnych śladów krwi.
Przełom w sprawie
Po siedmiu latach od zaginięcia kobiety, rodzina w końcu doczekała się przełomu. Mąż Doroty został ponownie aresztowany przez niemiecką policję.
Jak podje dziennik "Aachener Zeitung" do zatrzymania doszło, gdyż w jego nowym domu znaleziono kości. Przypuszcza się, że to zaginiona Polka.
Dowiedziałam się o tym we wtorek, krew mi odpłynęła, zrobiło mi się gorąco. Tyle lat poszukiwań, niepewności. Już wtedy wiedzieliśmy, ze coś złego musiało się stać Dorotce, bo nigdy by nie zostawiał synka, wówczas 7-letniego samego w domu, gdyby wyszła wzięłaby torebkę, telefon i okulary. A to wszystko zniknęło wraz z nią - powiedziała "Faktowi" pani Barbara.
Czytaj również: Makabryczne znalezisko. Jedno z 300 nazwisk skreślono z listy
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.