Agencja RIA Novosti poinformowała, że w Moskwie wszczęto postępowanie karne o chuligaństwo przeciwko dwóm mężczyznom, którzy 9 sierpnia zaatakowali w autobusie 87-letniego emeryta Dmitrija Grinczego. Nie podano szczegółów na temat zatrzymanych. Wiadomo natomiast, że 87-latek został już przesłuchany w charakterze ofiary.
Na nagraniu, które trafiło do sieci widać, jak dwóch mężczyzn zaczęło obrażać emeryta, w tym nazywać go "faszystą" po tym, jak autobus minął pomnik najemników Wagnera PMC. Sprawcom wydawało się, że usłyszeli, jak emeryt nazywa Wagnerowców mordercami.
Siłą wypchnęli go z autobusu, wykręcając mu ręce, i przekazali pełniącemu dyżur funkcjonariuszowi policji drogowej. Na nagraniu widać, jak jeden z mężczyzn uderza 87-latka w klatkę piersiową. Jedna z pasażerek autobusu próbowała interweniować, ale bezskutecznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Koniec końców policja zatrzymała i napastników i emeryta. Na komisariacie mężczyźni, którzy wszczęli bójkę, złożyli doniesienie przeciwko niemu. Jednak 87-latka ostatecznie zwolniono bez sporządzenia protokołu.
Emeryt relacjonował swojemu prawnikowi, Oskarowi Czerdziewowi, że "spokojnie jechał autobusem do kliniki, gdy dwóch obywateli, ojciec i syn, zaczęli go okładać pięściami". Sam 87-latek podtrzymuje, że nikogo nie znieważył, a jedynie wspominał, jak w 1937 r. rozstrzelano jego bliskich.
Ojciec emeryta, Paweł Grincze, pracował jako szef działu planowania Cywilnej Floty Powietrznej. Podczas podróży służbowej do Chabarowska został aresztowany, oskarżony o szpiegostwo na rzecz Japonii i stracony w 1938 roku. Po zatrzymaniu ojca Dmitrij Grincze wraz z matką pozostali w Moskwie i ukrywali się przed ewentualnym aresztowaniem.
Sam Dmitrij swoje prawdziwe nazwisko poznał dopiero, gdy miał 15 lat. Potem dowiedział się, że jego ojca uznano za "wroga publicznego". O swoich wspomnieniach opowiadał w ramach projektu "Mój Gułag", realizowanego przez Muzeum Historii Gułagu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
87-latek nie rozumie, dlaczego został zaatakowany. Złożył skargę na napastników, twierdząc, że doznał obrażeń z pobudek chuligańskich. Jak mówi - po ataku bolą go plecy. Prawnik zalecił mu wykonanie badań lekarskich i dokładnej obdukcji.
Po prostu żałuję, że musiałem urodzić się w kraju, w którym ludzi nie uważa się za ludzi. Porządnych ludzi - powiedział ze smutkiem emeryt dziennikarzowi "Nowej Gaziety" Iliji Azarowi.