Wtorek 2 lipca nie był łatwy dla rodziny pani Agnieszki, której 80-letnia matka przed południem trafiła na szpitalny oddział ratunkowy w Rybniku. To właśnie tam, jak się później okazało, miało najprawdopodobniej dojść do szeregu nieprawidłowości, które bezpośrednio zagroziły poczuciu intymności przez starszą kobietę.
Na początku wszystko szło sprawnie. Usłyszeliśmy, że mama ma wodę w płucach i że kiedy jej stan się ustabilizuje, zostanie przyjęta na internę. Podłączono jej kroplówkę, miała być podawana przez kilka godzin. Nie mogliśmy być wszyscy przy niej przez cały czas, więc czuwaliśmy na zmianę – relacjonuje córka kobiety w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
To właśnie od tego momentu rozpoczął się dramat, jaki miała przeżyć rodzina pani Agnieszki. Szczególnie wiele miała jednak przeżyć jej matka, którą to jak wspomina jej córka, miano przywiązać z niemal gołą pupą do łóżka, skazując na ogrom stresu i strachu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Córka składa skargę na szpitalny oddział ratunkowy w Rybniku
Mama leżała w przejściu, naprzeciwko gabinetu nr 7. Miała rozkopany pampers, gołą pupę na wierzchu, ręce przywiązane do łóżka. Ma problemy z pamięcią, nie wiedziała, co się dzieje. Krzyczała: "Agnieszka, zabierz mnie stąd". Nie podano jej żadnych leków na uspokojenie, więc wiła się jak dziecko, któremu zabrano wolność. Przed kroczem mojej mamy siedziała pani z malutkim dzieckiem na rękach, obok jej łóżka przechodziły dziesiątki ludzi - relacjonuje córka 80-latki w rozmowie z dziennikiem.
W takim stanie kobieta na holu SOR-u leżała przez kilka godzin. Sytuacja uległa poprawie po dłuższej chwili od interwencji córki pani Agnieszki, która początkowo sama została potraktowana źle przez personel szpitala. Jego narracja uległa zaś dopiero zmianie, kiedy to ta wspomniała o swojej współpracy z mediami. Sprawa najprawdopodobniej nie skończy się tylko na skardze.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.