Ostatnie tygodnie nie napawają optymizmem. Każdego dnia kilka tysięcy Polaków dowiaduje się o zakażeniu koronawirusem. Szpitale mają coraz mniej łóżek, a w dodatku przybywa ofiar śmiertelnych. Dziś stało się normą, że codziennie umiera kilkadziesiąt osób.
Koronawirus w Polsce. Aktorka straciła ojca i dziadka
Dramaty dotykają wiele rodzin. Ciężkiej chwile przeżywa obecnie Natalia Samojlik. Aktorka zdradziła w portalach społecznościowych, że w ciągu kilku dni straciła dwie bardzo bliskie osoby.
15 października odbył się pogrzeb mojego taty i dziadka. Chorowali na Covid-19. Dziadek zmarł w czwartek, tata w niedzielę. Nasze państwo jest do walki z tą straszną chorobą zupełnie nieprzygotowane - pisze aktorka na Facebooku.
Aktorka znana m.in. z serialów "M jak Miłość" i "Wojenne dziewczyny" opisała historię swoich bliskich. Ma ogromny żal do tego, że nikt nie był w stanie pomóc jej ojcu i dziadkowi.
Tata chorował 3 tygodnie. W tym czasie miał dwie telewizyty i przepisany antybiotyk. O pozytywnym wyniku testu wykonanego we wtorek rano dowiedzieliśmy się w sobotę. W tym czasie - między wtorkiem a sobotą - odsyłano mnie, podając coraz to inne numery telefonów. Radzono czekać na wynik testu. Nikt, pomimo moich błagań, nie przyjechał taty zbadać, nie chciano przysłać karetki. Informowano mnie jedynie, że w szpitalach nie ma miejsc. Tata słabł, coraz trudniej oddychał, skarżył się na ból całego ciała. Mogłam mu towarzyszyć stojąc pod balkonem, podając jedzenie i czekając na wynik testu. Tata zmarł w niedzielę. Nie miał chorób współistniejących. Covid naprawdę zabija. Państwo nie działa - wyjaśnia Samojlik.
Aktorka na koniec podkreśliła, że nie ma pretensji do lekarzy. Jej zdaniem są oni bezradni w walce z epidemią. Żal ma wyłącznie do osób, które rządzą państwem.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.