Czy armia Władimira Putina ma problemy na wojnie? Z najnowszych informacji wynika, że tak. W obwodach Rosji zaczęto siłą wysyłać na front setki zmobilizowanych ludzi, którzy odmówili walki z Ukrainą.
Jak dowiedziała się "Verstka", osoby odmawiające służby wojskowej ze względu na przekonania, wsadzane są do samolotów i wysyłane na wojnę, niezależnie od stanu zdrowia i zaplanowanych rozpraw sądowych.
Jak powiedziało dwóch prawników i trzy rodziny tych, którzy odmówili walki, na początku weekendu majowego do budynku, w którym przetrzymywano odmawiających, weszło 40 strzelców maszynowych i bojowników z pałkami.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
I zajęli stamtąd całe piętro - to według krewnych 170-180 osób. Zapędzono ich do autobusów i wysłano na lotnisko wojskowe, a stamtąd prosto do samolotu.
Ci, którzy świadomie odmówili walki na terytorium Ukrainy, przetrzymywani są na terenie jednostek wojskowych, a następnie bez ich zgody wysyłani na front i w inne rejony - czytamy na telegramie.
Takie przymusowe wydalenia rozpoczęły się masowo w maju. Jak powiedział śledczy jednej z żon: "Nie wymyśliliśmy tego, to rozkaz z Moskwy".
Ogromne straty Rosjan na wojnie
W dniu 25 maja 2024 roku ukraińskie ministerstwo obrony poinformowało, że rosyjskie straty osobowe na Ukrainie przekroczyły pół miliona żołnierzy.
Mimo przewagi ofensywnej, armia Władimira Putina traci wiele sprzętu. Od połowy lutego 2024 roku do 23 maja 2024 roku Rosjanie utracili aż 1185 czołgów, czyli 390 miesięcznie.
Oprócz tego Rosjanie mieli bowiem utracić 2657 transporterów i bojowych wozów piechoty, czyli 885 miesięcznie. Wcześniej te straty miesięczne kształtowały się na poziomie 505 miesięcznie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.