Młoda Polka wbiegła z płaczem do schroniska dla bezdomnych. Powiedziała, że została zgwałcona przez "Sammiego", który tak jak ona często nocował w przytułku. Do gwałtu miało jednak dojść w domu jego brata.
Pracownicy i ochrona schroniska zeznali, że kobieta była roztrzęsiona, kiedy opowiadała o incydencie, a policja również mówi o ogromnej panice - podkreślał w trakcie rozprawy prokurator, którego cytuje dziennik "Eindhovens Dagblad".
"Sammie" to 20-latek z Erytrei, którego Polka poznała w przytułku. Zeznała, że w dniu gwałtu spotkała go na ulicy i zapytała, czy ma papierosy. Mężczyzna odpowiedział, że papierosów nie ma, ale jego brat będzie mógł ją nimi poczęstować.
Dramat Polki w Holandii. Znajomy zwabił ją i zgwałcił
Jednak kiedy przyszli do mieszkania brata "Sammiego", gospodarz po krótkim czasie wyszedł. 20-latek zamknął za nim drzwi, rzucił Polkę na kanapę i zgwałcił. Roztrzęsiona kobieta uciekła i 10 minut później dotarła do schroniska dla bezdomnych. Tak incydent opisała pokrzywdzona. Z kolei oskarżony w czasie przesłuchań zmieniał zeznania, a w trakcie rozprawy stwierdził, że to on był ofiarą gwałtu.
Sędzia trzykrotnie dopytywał, czy dobrze go zrozumiał. 20-latek po zatrzymaniu stwierdził, że Polka wszystko wymyśliła i do żadnych kontaktów seksualnych między nimi nie doszło. Kiedy jednak śledczy wykazali ślady jego DNA na bieliźnie pokrzywdzonej, mężczyzna zmienił taktykę i przedstawiał siebie jako ofiarę.
20-latek podkreślił, że jest żonaty, a jego religia zabrania mu zdradzania żony. Twierdził, że kiedy zostali sami, Polka rozebrała się i namawiała go do seksu. Kiedy się opierał, zaczęła go dotykać, co sprawiło, że "natura wzięła górę nad rozumem i spełnił jej życzenie". Jego adwokat z kolei twierdził, że każde zeznanie Polki było "drastyczniejsze", a ona sama ma problemy psychiczne i wyrzuty sumienia za zdradzenie swojego partnera.
Sędzia uznał wersję oskarżonego za całkowicie nieprawdopodobną. Jak podają holenderskie media, same zeznania kobiety nie wystarczyłyby do skazania 20-latka (nie wiadomo, dlaczego nie uwzględniają wspomnianych wcześniej badań DNA), ale wiele osób widziało jej roztrzęsienie po incydencie, co zostało uznane za dowód w sprawie.
Gwałciciel dostał śmiesznie niski wyrok
Prokurator żądał 3 lat więzienia, jednak sąd skazał 20-letniego gwałciciela na 2 lata więzienia. Holenderskie media nie podają, dlaczego mężczyznę skazano na tak niski wyrok. Polskie kancelarie prawne działające w Holandii podają, że maksymalny wymiar kary za gwałt w tym kraju to 12 lat więzienia, jednak prokuratura zwykle żąda dla oskarżonych 36 miesięcy więzienia bez zawieszenia.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.