Dagmara, która pracuje jako kasjerka w Biedronce zauważyła, że klient zbladł i stracił przytomność. Kobieta natychmiast podjęła działania, próbując pomóc mężczyźnie.
Krzyknęłam, żeby ktoś szybko przyniósł butelkę coli, aby mógł się napić. Nikt jednak z klientów nie reagował. Ludzie zamiast pomóc, stali w osłupieniu, obserwując co się wydarzy - relacjonuje pracownica Biedronka w rozmowie z "Faktem".
Na wezwanie Dagmary zareagowała jej koleżanka z pracy, Małgorzata. Pracownica szybko podała napój klientowi, który po chwili odzyskał przytomność. Obie kobiety podkreślają, że w takich momentach liczy się każda sekunda. Niestety wielu osobom brakuje empatii, jeszcze inni nie wiedzą, jak mogą pomóc.
Czytaj także: Romowie w Zakopanem. Postawili dwa radiowozy. Oto efekt
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
To jest straszne, jak zachowują się ludzie w dzisiejszych czasach. Ten człowiek bez natychmiastowej pomocy mógł umrzeć, a ludzie stali i patrzyli, zamiast pomóc. Nikt nawet nie pobiegł po butelkę coli, żeby dać temu człowiekowi się napić. Nie potrafimy zrozumieć, jak można się tak zachowywać. W takich sytuacjach naprawdę liczy się każda sekunda. W dzisiejszych czasach brakuje empatii - mówią pracownice Biedronki cyt. przez "Fakt".
Biedronka nagrodzi swoje pracownice
Postawa Dagmary i Małgorzaty spotkała się nie tylko z uznaniem mieszkańców Radzymina. Biedronka postanowiła nagrodzić swoje pracownice za ich bohaterską postawę. Obie kobiety otrzymają premię finansową za wzorowe zachowanie i profesjonalizm w trudnej sytuacji.