Dramat rozegrał się 29 grudnia w jednym z domów w Rozniszewie pod Kozienicami (woj. mazowieckie). Podczas rodzinnej awantury 41-letni Andrzej K. zaatakował żonę nożem. Zadał jej ok. 20 ciosów w głowę, szyję i tułów. 39-letnia Anna zmarła na miejscu.
Ojciec poważnie ranił również 15-letniego Oliwiera, który próbował bronić matkę. Nastolatek w ciężkim stanie trafił do szpitala. Jest w śpiączce.
Okazuje się, że w domu był jeszcze 6-letni syn pary. Bartuś zdołał schronić się przed ojcem. Trafił pod opiekę siostry jego zamordowanej matki.
Chłopczyk schował się w tym czasie w łazience. Dzięki temu nic mu się nie stało - powiedziała reporterom "Super Expressu" mieszkanka Rozniszewa.
Zabił żonę i poważnie ranił syna. 41-latek usłyszał zarzuty
Andrzej po zabójstwie żony uciekł do pobliskiego sadu. Został odnaleziony po kilku godzinach. Miał liczne rany cięte na brzuchu. Z nieoficjalnych ustaleń wynika, że próbował popełnić samobójstwo. Usłyszał zarzut zabójstwa żony i usiłowania zabójstwa 15-latka.
Mężczyzna jest kierowcą ciężarówek, zaś jego żona była urzędniczką. W lipcu doszło do pożaru hali, w której znajdował się drogi sprzęt Andrzeja. 41-latek wbiegł w ogień, by go ratować i trafił do szpitala z poważnymi oparzeniami. W wyniku pożaru małżeństwo zaczęło mieć problemy finansowe.
Gdy przyszedłem tego dnia do pracy, cały urząd płakał po Ani. To była tak ciepła, serdeczna i dobra osoba. Będzie nam jej bardzo brakować - powiedział "Super Expressowi" Marek Drapała, wójt gminy Magnuszew i szef zamordowanej kobiety.
Zobacz także: Ugrzązł po szyję w śniegu. Taksówkarz ruszył na ratunek chłopcu w Rosji
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.