W środowy wieczór niemiecka turystka zgłosiła się na numer alarmowy. Przekazała, że jest w górach, ale nie może zejść na dół. Wszystko przez problemy z nogą.
Jakość połączenia była słaba. Dyspozytor usłyszał jeszcze tylko tyle, że jest w lesie, a gdzieś niedaleko znajduje się szałas.
Telefon kobiety namierzono w okolicach Gołkowic Górnych koło Starego Sącza. Strażacy, ratownicy GOPR i policjanci ruszyli w tamte rejony, ale nikogo nie udało się odnaleźć.
Czytaj także: Biedronka spieszy z pomocą. Promocja dla spóźnialskich
Później służby udały się w kierunku Jankulakowskiego Wierchu koło Białki Tatrzańskiej. Następnie zaangażowani w poszukiwania otrzymali wiadomość, że kobieta mogła zatrzymać się w schronisku Chata Zamkowskiego w Tatrach.
Nasz dyspozytor zadzwonił na Słowację i ustalił, że poszukiwana osoba rzeczywiście nocowała w Chacie Zamkowskiego i zamierzała przez góry przejść do innego schroniska Chata Zbójnicka i potem do kolejnego - Śląski Dom - przekazał w rozmowie z RMF FM kierownik dyżuru TOPR Witold Cikowski.
Zwłoki kobiety znalazł polski turysta
W czwartkowy poranek z Tatrzańskim Ochotniczym Pogotowiem Ratunkowym skontaktował się polski turysta, który wędrował po słowackiej części Tatr.
Znalazł zwłoki młodej kobiety, przy których był pies. Doszło do tego po północnej stronie szczytu Mała Wysoka, między przełęczami Rohatka i Polski Grzebień.
Nie wiemy dlaczego te wcześniejsze informacje, bardzo precyzyjne, pokazywały dwa miejsca, zupełnie inne miejsca, niż to w którym znajdowała się kobieta. Nie jest przecież możliwa bilokacja telefonu - zaznaczył Cikowski.