Jak donosi "The Times", pracownik parku z dzikimi zwierzętami w RPA został zabity przez tygrysa syberyjskiego. Zwierzę wspięło się na 12-metrowe ogrodzenie elektryczne wyłączone z powodu konserwacji.
Opiekun w zoo zabity przez tygrysa
David Solomon, opiekun w Seaview Predator Park w Port Elizabeth, złamał sobie kark podczas próby ucieczki przed ważącym ponad 300 kg zwierzęciem. "David znajdował się niestety akurat w przejściu między dwoma wybiegami tygrysów, kiedy doszło do incydentu"– powiedziało zoo w oświadczeniu.
Elektryczne ogrodzenie w zagrodzie, w której mieszkają nasze tygrysy syberyjskie Jasper i Jade, było naprawiane, kiedy Jasper wskoczył na zewnętrzny płot i wydostał się – czytamy w oświadczeniu cytowanym przez "Daily Star".
Makabryczny incydent w ogrodzie zoologicznym
Pracownik próbował wspiąć się na ogrodzenie innej zagrody, aby dostać się w bezpieczne miejsce, ale został ściągnięty z płotu przez Jaspera. Tygrys pociągnął Solomona z taką siłą, że złamał mu kark. Następnie zwierzę wskoczyło do drugiej zagrody, gdzie zabiło innego tygrysa. Zarządzający placówką ogłosili stan wyjątkowy i natychmiast poprosili wszystkich obecnych o opuszczenie parku.
Solomon pracował w Zoo 15 lat i wychowywał Jaspera od małego. Władze parku poinformowały, że nie mają w planach usypiania tygrysa, który podobno już się uspokoił.
Śmierć dozorcy zoo wywołała nową debatę na temat przemysłu dużych kotów w RPA. W sierpniu hodowca lwów zmarł w prywatnym sanktuarium w pobliżu Kruger Park podczas zabawy z dwoma dzikimi kotami - donosi "The Times".