Jak donosi gazeta.pl, na cmentarzu parafialnym przy ul. Piaskowej w Puławach znaleziono już kilka martwych kotów. Zdaniem fundacji ktoś postanowił je na własną rękę otruć.
Fundacja "W dobrych łapkach" informuje, że do tej pory znaleziono cztery martwe koty oraz jednego, który wyglądał, jakby został otruty - był słaby, a z pyszczka leciała mu piana. Wolontariusze skontaktowali się z weterynarzem.
Jednoznaczne stwierdzenie jest możliwe dopiero po badaniu toksykologicznym albo po sekcji zwłok - powiedział dr wet. Jacek Krasucki w rozmowie z Radiem Lublin.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zwierzę, które widziano w złym stanie, niestety oddaliło się prawdopodobnie do pobliskiego lasu i tam zdechło. Wolontariusze wciąż go poszukują, aby przekazać weterynarzowi do wykonania sekcji zwłok.
Jeszcze bardziej niepokoi fakt, że jedna z osób, jaka regularnie odwiedza ten cmentarz, znalazła miski i czarną rękawiczkę. Zdaniem wolontariuszy może to być dowód na wysypywanie kotom trucizny.
Wolno żyjące koty na tym cmentarzu nie mają lekko - na co dzień czeka na nie wiele niebezpieczeństw.
Ludzie wchodzący na teren cmentarza z psami, paskudna jesienna pogoda, porozkładane miski z karmą mimo, że prosiliśmy o nie karmienie kotów by chciały wejść do klatki - wymieniają wolontariusze fundacji na swoim profilu na Facebooku.
Kilkadziesiąt kotów do odłowienia. Kiedyś mordowano je w konkretnym celu
W sumie na cmentarzu parafialnym jest ok. 40 kotów. Fundacja stara się je wyłapać, przebadać i wysterylizować, aby mogły następnie szukać domów na stałe.
Podejrzenia trucia kotów zostały już przekazane Komendzie Powiatowej Policji w Puławach.
Kiedyś zabijanie kotów było jednym z praktykowanych przez satanistów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.