Do niebezpiecznego zdarzenia doszło w sobotę, 8 lutego. Jak podaje portal onet.pl, dron spadł we wsi Ogrodniki, ok. 9 kilometrów od Bielska Podlaskiego i ok. 30 km od granicy z Białorusią.
Bezzałogowiec miał uszkodzić drzewo, które stoi obok domu jednorodzinnego. Dron był sporych gabarytów. Informator portalu onet.pl podaje, że jego wielkość, waga i rozpiętość skrzydeł sprawiały, że mógł "stworzyć realne zagrożenie dla życia i zdrowia osób postronnych".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na miejsce zdarzenia przyjechał patrol policji. Funkcjonariusze nie wypowiadają się jednak na ten temat. Przekierowują do Żandarmerii Wojskowej w Białymstoku.
Zagadkowa reakcja armii. Zdarzenie jest bagatelizowane?
Żandarmeria Wojskowa nie zabrała oficjalnie głosu w sprawie. Lakonicznych informacji udzielili natomiast wojskowi z Operacji "Bezpieczne Podlasie". Armia potwierdziła, że doszło do zdarzenia. Jego okoliczności miały wyglądać jednak inaczej.
W trakcie lotu rozpoznawczego w dronie pojawił się prawdopodobnie problem techniczny, wskutek czego wylądował we wsi Ogrodniki. Dron wylądował w trybie awaryjnym, zaczepiając się spadochronem o drzewo - przekazał mjr Błażej Łukaszewski, rzecznik prasowy II zmiany ZZ Podlasie, cytowany przez "Fakt".
Według armii "dron nie stwarzał zagrożenia". Uważa też, że procedura zabezpieczenia terenu została zrealizowana zgodnie z procedurami.
Don został podjęty przez operatorów. Żandarmeria Wojskowa nie prowadzi postępowania wyjaśniającego - dodał mjr Błażej Łukaszewski.