Aleksander Łukaszenka postanowił skomentować ostatnie wydarzenia społeczno-polityczne w sąsiednich krajach - w Polsce, na Litwie i Ukrainie. Stwierdził, że w tych krajach są duże problemy między społeczeństwem a rządem, co skutkuje ulicznymi protestami.
Prezydent Białorusi skupił się przede wszystkim na sytuacji w Polsce. Odniósł się m.in. do trwającego od kilku dni Strajku Kobiet.
Chcieli tu zorganizować rewolucję, a nawet nie rewolucję, ale rebelię i sami to dostali - stwierdził Łukaszenka, cytowany przez agencję BiełTA.
Sytuacja w Polsce jest trudna i nie uspokoi się tak po prostu. Tam nie protestuje byle kto. To kobiety i jest jasne, przeciwko czemu protestują. Zbuntowali się rolnicy i wiemy dlaczego. Tak samo robotnicy i urzędnicy - dodał.
Łukaszenka twierdzi, że wybory prezydenckie w Polsce zostały sfałszowane
Aleksander Łukaszenka powiedział, że kobiety zaczęły protestować nie tylko przeciwko zakazowi aborcji. Stwierdził, że to był jedynie "wyzwalacz", a prawdziwym powodem było sfałszowanie wyborów prezydenckich.
Duda wygrał, fałszując wybory. Nie miał nawet jednego procenta przewagi. Wybory zostały sfałszowane. Od tego się wszystko zaczęło. Chcieli skierować na nas uwagę. Ale Polacy nie są głupcami i zaczęły się protesty - podkreślił prezydent Białorusi.
Jest tam wielu bogatych ludzi. Jest tam też dużo biednych. Przepaść między biednymi a bogatymi jest ogromna. Wszystko prowadziło tam do rewolucji i poprosiłem ich, aby się nie wtrącali i najpierw naprawiali sprawy w swoim kraju. Postanowili zrobić inaczej - dodał Łukaszenka.
Zobacz także: Pomógł protestującemu w ucieczce. Internet gratuluje temu białoruskiemu taksówkarzowi
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.