Jakiś czas temu Kamil Durczok rozwijał własny portal silesion.pl. Jednym z jego pracowników był Robert Bryniak, który w chwili podjęcia współpracy z dziennikarzem TVN-u miał 23 lata.
W listopadzie 2018 roku rozpoczął płatny staż. Od samego początku pojawiły się jednak problemy z tym, by Durczok wypłacił mu zarobione pieniądze.
Mój syn nie mógł się doprosić o swoje ciężko zarobione pieniądze. Robert pracował w Silesion.pl przez trzy miesiące i otrzymał jedynie 400 zł wynagrodzenia. To były pieniądze za listopad - wyjawiła jego matka Małgorzata Szczykutowicz-Bryniak, cytowana przez "Fakt".
Koszmar pracownika Durczoka
Dwa miesiące po odejściu z redakcji Silesion.pl Bryniak zaczął mieć problemy zdrowotne. Lekarze wykryli u niego chłoniaka, a rokowania nie były dobre... Wówczas Robert zdecydował się napisać mocnego SMS-a do Durczoka:
Hej Kamilu, Robert Bryniak z tej strony. Pracowałem dla Ciebie przez trzy miesiące i nie zapłaciłeś mi za nie. Jest teraz świetna okazja, byś tę zaległość nadrobił, bowiem jestem właśnie po rozmowie z moim hematologiem i po trepanobiopsji wiemy już na 100 proc., że mam chłoniaka. Każde pieniądze mi się przydadzą, a zwłaszcza te, na które sobie zapracowałem.
"Fakt" podaje, że Bryniak rozmawiał z innymi pracownikami portalu. Oni też nie dostawali pieniędzy na czas.
Tabloid skontaktował się z Durczokiem. Ten twierdzi, że próbował pomóc Bryniakowi.
Osobiście przeszedłem długą i ciężką chorobę nowotworową. Przez wiele miesięcy zmagałem się z wyjątkowo złośliwą odmianą raka. Przypisywanie mi złych intencji bądź braku współczucia uważam za wyraz żalu, całkowicie zrozumiałego wobec tragedii, jaka dotknęła rodziców Zmarłego. Jednocześnie zapewniam, że w tak trudnej, bankrutującej sytuacji firmy, nie byłem w stanie zrobić nic więcej. Wielokrotnie oferowałem choremu pomoc w indywidualnym leczeniu, ale p. Bryniak konsekwentnie odmawiał takiej pomocy, domagając się wyłącznie pieniędzy. Rodzinie i bliskim składam wyrazy współczucia, mając świadomość, że w tej sytuacji, blisko 2 lata temu, zrobiłem co w mojej mocy - zaznaczył w oświadczeniu.
Bryniak zmarł 16 czerwca 2020 roku. Jego matka relacjonuje, że nie doczekał się żadnej reakcji Durczoka. Samym oświadczeniem była mocno oburzona.
Teraz widzę, że jest to człowiek bez żadnego honoru, który nawet w takiej sytuacji nie potrafi przyznać się do winy i po ludzku przeprosić, tylko wykorzystuje fakt, że mój zmarły syn nie może się już obronić. Chcę podkreślić, że podzieliłam się historią mojego syna nie po to, żeby domagać się zwrotu tych marnych kilkuset złotych, lecz po to, żeby pokazać, że mój syn został skrzywdzony przez człowieka, który w tak dramatycznej sytuacji powinien go rozumieć lepiej, niż inni, a nie okazał mu żadnej empatii. Kłamliwy komentarz pana Durczoka upewnia mnie w przekonaniu, że postąpiłam słusznie - skomentowała.
Czytaj także: Rybak został milionerem. Niezwykłe odkrycie na plaży
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.