Sytuacja na froncie ukraińskim staje się coraz trudniejsza dla Rosji. Wysokie straty zarówno w ludziach, jak i sprzęcie, zmuszają Kreml do podejmowania coraz bardziej desperackich kroków. Przerzucanie rezerw i sięganie po przestarzałe technologie może nie wystarczyć, aby odwrócić losy konfliktu.
Obecnie rosyjskie siły znajdują się zaledwie 10 kilometrów od Pokrowska, który jest jednym z najważniejszych punktów logistycznych dla całego frontu wschodniego. Jak informuje Forbes, powołując się na analityków śledzących straty w wyposażeniu, Rosjanie stracili prawie 200 sztuk sprzętu w ciągu jednego dnia.
W miniony weekend Rosjanie przeżyli najkrwawsze 24 godziny w trwającej już 30 miesięcy wojnie na Ukrainie. W niedzielę niezależny analityk Andrew Perpetua naliczył ponad 180 zniszczonych, uszkodzonych i porzuconych rosyjskich pojazdów. Straty strony ukraińskiej były znacznie mniejsze: około 36 pojazdów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Duży problem Rosjan. Drony niszczą ich pojazdy
Większość rosyjskich strat była spowodowana przez drony PFV. To bezzałogowce z wbudowaną kamerę, które zapewniają podgląd na żywo w czasie rzeczywistym aż do momentu uderzenia w cel. Najczęściej to niewielkie komercyjne drony, które są odpowiednio modyfikowane na potrzeby armii.
Zarówno Ukraińcy jak i Rosjanie przyczepiają do dronów FVP ładunki wybuchowe lub granty i bomby.
W pierwszym przypadku bezzałogowiec działa na zasadzie broni kamikadze, w drugim przypadku służy do zrzucania granatów i bomb na wrogi sprzęt. Ukraińcy udowadniali już, że tego typu drony mogą bez problemów przenosić np. granaty przeciwpancerne RKG-3 czy bomblety PTAB-2.5M.
Od wielu miesięcy Rosja prowadzi wojnę na tzw. wyniszczenie, więc ogromne straty armii Władimira Putina nie mogą dziwić. Praktycznie codziennie Rosjanie tracą ponad 1000 swoich ludzi. Chodzi zarówno o śmierć żołnierzy jak i tych ciężko rannych.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.