Po ponad trzech dekadach policjanci postanowili wrócić do sprawy zaginięcia dwóch 17-latek, które przyjechały z Warszawy na Podhale — informuje "Gazeta Wyborcza". Był koniec stycznia 1993 roku. Ernestyna Wieruszewska i Anna Semczuk przyjechały do Kościeliska w pobliżu Zakopanego. Licealistki dobrze się uczyły, nigdy nie sprawiały problemów wychowawczych. To Ernesta namówiła koleżankę na wspólny wyjazd.
W kartce pocztowej wysłanej rodzinom wyliczały miejsca, które udało im się odwiedzić w trakcie wyprawy. Dziewczyny były na popularnej Gubałówce, odwiedziły Jaskinię Mroźną i Zimną. Wybrały się do Doliny Jaworzynki i na Czarny Staw Gąsienicowy. 26 stycznia opuściły wynajmowaną kwaterę około godziny 9 rano. Wcześniej zapłaciły za pobyt i powiedziały gospodyni, że jadą na dworzec kupić bilety powrotne. Miały wrócić jeszcze po bagaże.
Na dworcu dziewczyny pojawiły się około godziny 14. Później ślad po 17-latkach się urywa. Kiedy dziewczyny nie pojawiły się u gospodyni, żeby odebrać swoje bagaże, a w górach doszło do załamania pogody, kobieta zaalarmowała służby. Poderwano śmigłowiec TOPR, który patrolował szlaki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ruszyły poszukiwania, nastolatek szukano na górskich szlakach, sprawdzano pociągi, i granicę ze Słowacją. Zamieszczono komunikat o poszukiwaniach w mediach. To właśnie wtedy pojawił się świadek, który widział dwie młode dziewczyny wsiadające do samochodu na zagranicznych tablicach. Podał numery rejestracyjne, ale i ten trop nie doprowadził do odnalezienia zaginionych.
Różne wątki i zaginiony pamiętnik
W aktach sprawy pojawił się też wątek nieodwzajemnionej miłości. W Ernestynie miał się zadłużyć syn gospodyni. 17-latka jednak odrzucała jego zaloty. Pomiędzy młodymi miało dojść nawet do kłótni. Śledczy badali, czy młody góral nie zabił dziewczyny w afekcie, pozbywając się przy okazji jej koleżanki. Przeszukano posesję, ale i tym razem nie znaleziono dowodów potwierdzających ten wątek.
Jak wskazuje "Gazeta Wyborcza", 4 marca z samochodu ojczyma Anny został skradziony pamiętnik dziewczyny i należący do niej paszport. Co się z nimi stało? Tej zagadki nie udało się policjantom rozwikłać.
Po ponad trzech dekadach od zaginięcia Ernestyny i Anny sprawą zajęli się śledczy z Archiwum X. Liczą na to, że uda się rozwiązać zagadkę zaginięcia 17-latek. "O nowych wątkach w tej sprawie na razie jednak mówić nie chcą" - wskazuje "Gazeta Wyborcza".
Czytaj też: Tragedia w Tatrach. Nie żyje 61-letni Polak
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.