Do zdarzenia miało dojść we wczesnych godzinach popołudniowych. Podczas treningu załogi żeglarskiej Garden Space Sailing Club u wybrzeży Gdyni jacht Delphia24 nagle się przewrócił. Na pokładzie znajdowały się cztery osoby. Nie wiadomo, co dokładnie było przyczyną wypadku.
Tragedia na Zatoce Gdańskiej
Służby zawiadomił właściciel jednostki, zaniepokojony faktem, że jacht po sześciu godzinach nadal nie wrócił do portu. Mężczyzna znalazł pierwszą osobę poszkodowaną. Wkrótce na miejsce przybyła straż pożarna, WOPR i Morska Służba Poszukiwania i Ratownictwa.
Niedługo później załoga śmigłowca ratowniczego Marynarki Wojennej odnalazła drugiego poszukiwanego. Jedną z uratowanych osób był sternik jednostki. Mężczyzna został przetransportowany do szpitala. Poszukiwania reszty załogi były utrudnione ze względu na złe warunki pogodowe.
Około godziny 23 portal trojmiasto.pl dowiedział się nieoficjalnie, że dwie wyłowione z wody osoby nie żyją, a jednej wciąż nie odnaleziono. Poszukania trwały do godziny 1 w nocy i zostały wznowione około 6 rano. Do akcji wyruszył śmigłowiec oraz morski statek ratowniczy.
Poszkodowani to młodzi ludzie w wieku około 30 lat. Przygotowywali się do zawodów regatowych. Jak poinformował w rozmowie z TVN24 Sebastian Kluska, dyrektor Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa, tego dnia wysyłane były ostrzeżenia o sztormie, jednak załoga jachtu miała być przygotowana do ćwiczeń w takich warunkach.