Rodzice Mateuszka z dwoma synami wybrali się na przedświąteczne zakupy. Gdy wychodzili z marketu przy ul. Świętego Ducha w Inowrocławiu doszło do tragedii. 2-letni Mateuszek wybiegł ze sklepu i wpadł prosto pod koła przejeżdżającego auta, którym kierowała 62-letnia kobieta.
Mimo reanimacji ratowników, życia chłopca nie udało się uratować. Pan Marcin był świadkiem tego strasznego zdarzenia. Mężczyzna w tym czasie wychodził ze sklepu z zakupami. Widział jak dwóch braci wbiegło prosto pod koła samochodu.
Jeden zdążył przelecieć, drugi niestety już nie i wpadł pod samochód – opisywał świadek zdarzenia w rozmowie z "Faktem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Tata przeniósł malucha pod wiatę z koszykami i próbował go reanimować, ale nie było szans na ratunek. Było już za późno - opowiada zdruzgotany pan Marcin.
Czytaj także: Profesor ostrzega. Oto co nas czeka. "Ostre ekstrema"
Trwa ustalanie okoliczności tragedii. Nikt jak dotąd nie usłyszał zarzutów.
Dotąd nikomu nie postawiono zarzutów. Ustalono naocznych świadków i przesłuchano te osoby. Zabezpieczony został samochód, którym poruszała się kierująca. Przeprowadzono badania trzeźwości kierującej oraz rodziców. Badania wykazały, że wszyscy byli trzeźwi. Została przeprowadzona sekcja zwłok dziecka. Za wstępną przyczynę śmierci biegły uznał rozległy uraz głowy - przekazała w rozmowie z "Faktem" prok. Agnieszka Adamska-Okońska, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Bydgoszczy.
Śledczy analizują także wstrząsające nagrania z monitoringu. - Prokurator nadzorująca to postępowanie jest w posiadaniu zapisu monitoringu. Te zapisy są teraz analizowane. Będzie też powołany biegły do oceny zachowania kierującej. Na razie chcemy uniknąć oceny tej sytuacji. Czekamy na wyniki ekspertyz i opinie biegłych - tłumaczy prokurator w rozmowie z "Faktem".
Jak dodaje prok. Adamska-Okońska śledztwo ma wykazać przede wszystkim z jaką prędkością poruszała się 62-letnia kobieta w samochodzie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.