Jak przypomina Polska Agencja Prasowa, Alaksandr Łukaszenka, podczas swojej wizyty w Zjednoczonych Emiratach Arabskich 18 grudnia, zabrał ze sobą białego szpica Umkę. To spotkało się z falą krytyki. Eksperci uznali to za dyplomatyczną gafę, ponieważ w islamie pies jest uważany za zwierzę nieczyste. To nie pierwszy raz, gdy Łukaszenka podróżuje z Umką – pies towarzyszył mu również podczas spotkań z Władimirem Putinem i prezydentem Zimbabwe Emmersonem Mangagwą.
Wielu europejskich przywódców podczas oficjalnych wizyt popełniło faux pas, co wynika z braku znajomości lub braku obycia z obyczajowością islamską, czy innymi kulturami. Przykładem jest np. branie w objęcia żon azjatyckich głów państw. Wielu polityków i dyplomatów zapomina, że w krajach Wschodu jest niedopuszczalne, by obcy mężczyzna dotykał kobiety.
Wpadki dyplomatyczne nie są rzadkością wśród światowych liderów. Przykładem jest sytuacja z 2006 roku, kiedy prezydent USA George W. Bush podczas szczytu G8 w Petersburgu niespodziewanie masował barki kanclerz Angeli Merkel, tłumacząc to później zażyłością. Innym przykładem jest incydent z 1992 roku, kiedy prezydent USA George Bush senior zwymiotował na kolana premiera Japonii Kiichi Miyazawy podczas oficjalnego obiadu. Nie tylko zachowania, ale i słowa mogą prowadzić do dyplomatycznych wpadek.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W 2013 roku prezydent Urugwaju Jose Mujica, nieświadomy włączonego mikrofonu, obraził prezydent Argentyny Cristinę Fernandez de Kirchner, nazywając ją "starą wiedźmą". Aby zatuszować gafę, przypomniał, jak Kirchner wręczyła papieżowi Franciszkowi zestaw do parzenia yerba mate, zapominając, że jest Argentyńczykiem.
Gafy nie tylko na wyższych, ale i niższych szczeblach
Nie tylko głowy państw popełniają błędy. Anonimowy polski dyplomata opowiedział Polskiej Agencji Prasowej o incydencie z czasów prezydentury Baracka Obamy. To właśnie wtedy dyplomata z Grupy Wyszehradzkiej podczas rozmów zakulisowych wyraził kontrowersyjną opinię na temat wojny secesyjnej, czym mocno się naraził.
Podczas zakulisowych rozmów na temat miejsca urodzenia prezydenta wyraził opinię, że "tak naprawdę wojnę secesyjną wygrali nie ci, co powinni", czym naraził się na ostracyzm korpusu dyplomatycznego w kraju swojego urzędowania - zdradził dyplomata, cytowany przez PAP.