David Manzheley otwarcie przyznał się do zorganizowania gejowskiej imprezy w Brukseli. Sprawa wyszła na jaw, kiedy okazało się, że w orgii brał udział węgierski europoseł József Szajer. Jak się okazało później, polska policja poszukuje mężczyzny, który nazywa się dokładnie tak jak organizator imprezy.
Poszukiwany przez policję Dawid Manzheley miał zmienić nazwisko, wcześniej znany był jako Przemysław P. Sam jednak temu zaprzecza. Dziennik "Fakt" dotarł do dziadka organizatora orgii, który poznał swojego wnuka na zdjęciach. Stanisław Zguda, właściciel piekarni w Wadowicach, twierdzi, że rodzina Przemysława P. od zawsze miała z nim problemy.
Organizator tego seksparty to mój wnuk. On dla mnie będzie zawsze Przemkiem. To był mądry chłopak, ale coś mu się w głowie porobiło. Mając 16 lat, podrobił pieczątkę mojej piekarni i zwalniał pracowników - mówi Stanisław Zguda w rozmowie z "Faktem".
Zmienił nazwisko w wieku 18 lat
Krewni poszukiwanego Przemysława P. tłumaczą, że kiedy miał 18-lat, wyjechał do Krakowa, a tam miał zamieszkać z chłopakiem z Kazachstanu, po czym zmienić imię i nazwisko.
Gdy skończył 18 lat, zamieszkał w Krakowie z chłopakiem z Kazachstanu, przyjął jego nazwisko i niedługo później zmienił imię. Stał się Dawidem Manzheleyem. Sfałszował też datę urodzenia, odmłodził się, podając inny PESEL urzędnikom. Nie wiemy, jak to jest możliwe - opowiadają krewni, cytowani przez "Fakt".
Dziadek mężczyzny przyznaje, że nie ma pojęcia, w kogo wdał się jego wnuk. Przemysław P. miał pozywać najbliższą rodzinę, żądając ogromnych odszkodowań.
Był kochanym wnukiem, nigdy nic mu nie brakowało. Ale gdy 20 lat temu zmarła moja pierwsza żona, pozwał nas do sądu o spadek. A przecież dostał więcej pieniędzy, niż mu się należało. To smutne, ten człowiek kłamie w żywe oczy, nie wiem w kogo on się wdał - opowiada dziadek mężczyzny.
Krewni Manzheleya bez ogródek nazywają go kłamcą. Mężczyzna miał skończyć tylko jedną klasę liceum. Zagraniczne media podają, że Manzheley jest doktorantem.
To oszust i kłamca, który skarży nas o wydumane odszkodowania.(...) Zakłada nam sprawy cywilne w sądach, dostaje adwokata z urzędu, podaje zmyślony adres, że mieszka w Izraelu, a to są bzdury. To jest oszust, brał pieniądze za coś, czego nie robił, dlatego jest poszukiwany listem gończym - tłumaczą krewni w rozmowie z "Fakte".
Krewni przyznają, że są zszokowani całą tą sexaferą. Rodzina nie może zrozumieć jak to możliwe, że mężczyzna od tylu lat jest bezskutecznie poszukiwany.
Czytaj także: Koniec świata jaki znamy? "Stan planety jest zły"