Rodzinny duet łowił nielegalnie wszystko, co nawinęło się "na przynętę". W ręce dziadka i wnuczka wpadły między innymi liczne sandacze, liny, oraz karasie i leszcze. Łącznie ponad 20 kilogramów ryb. Najpewniej byłoby ich więcej, gdyby nie interwencja służb.
Czytaj także: Królewska ryba. Jest dużo lepsza niż łosoś, ma mało ości
Przestępstwo ścigane z art. 27c ust. 1 pkt 2 ustawy o rybactwie śródlądowym zostało ujawnione na gorącym uczynku. Funkcjonariusze Straży Ochrony Wód Grupa Grzmięca, Państwowej Straży Rybackiej w Olsztynie oraz Społecznej Straży Rybackiej w Nowym Mieście Lubawskim trafili na kłusowników 6 maja i od razu oddali ich w ręce funkcjonariuszy iławskiej policji.
Czytaj także: Martwy wilk w parku narodowym. Winni kłusownicy?
Policjanci wylegitymowali nielegalnych rybaków, ujawniając, że w skład duetu wchodzi 60-letni dziadek oraz 13-letni wnuk. Do połowu używali dwóch rozległych sieci typu wonton. Skala ich czynu jest naprawdę duża — rzadko zdarzają się kłusownicy rybni o tak dużym, nielegalnym połowie.
Co teraz z dziadkiem i jego wnuczkiem? Mogą mieć duże problemy
Sprawą nielegalnego połowu zajmie się teraz sąd. 60-latkowi za nielegalny połów mogą grozić nawet 2 lata więzienia. 13-latek zostanie najpewniej sądzony przez sąd rodzinny. Poza karą ustawową obydwaj sprawcy muszą liczyć się też z koniecznością zapłaty.
Jezioro Goryń nadzorowane jest bowiem przez Okręg Polskiego Związku Wędkarskiego w Toruniu. Ten zapowiedział, że będzie domagać się od kłusowników bardzo wysokiej nawiązki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.