W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia rosyjskiej ambasady w Waszyngtonie. Na fasadzie budynku wyświetlono ogromny laserowy napis "Dzieciobójcy". Napis pojawił się tuż pod rosyjską flagą 9 lipca, a jego autorem jest Benjamin Wittes. - Dziś wieczorem złożyłem wizytę w rezydencji ambasadora Antonowa - napisał na swoim profilu na Facebooku amerykański dziennikarz i prawnik.
Hasło było reakcją na zmasowany ostrzał rakietowy Ukrainy, przeprowadzony przez rosyjskie wojska w poniedziałek 8 lipca. Wśród zaatakowanych obiektów znalazła się klinika dziecięca Ochmatdyt w Kijowie. Zginęło tam dwoje dorosłych, pracująca w szpitalu lekarka i jeden z odwiedzających. W wyniku ataku ucierpiało 30 osób, w tym dziesięcioro dzieci.
Przypomniał Rosjanom, kim naprawdę są – pisali użytkownicy portalu X, publikując zdjęcia zamieszczone przez Wittesa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielu internautów chwaliło Wittesa, dziękując mu za to, że nie pozostaje obojętny wobec tego, co dzieje się na Ukrainie.
"Rosja nie może twierdzić, że nie wie, dokąd lecą jej rakiety"
Rosyjski atak na szpital dziecięcy spotkał się z ostrą reakcją ze strony ukraińskiego prezydenta. Zełenski po poniedziałkowym ataku podkreślił, że "Rosja nie może twierdzić, że nie wie, dokąd lecą jej rakiety". Podkreślił, że powinna zostać pociągnięta do odpowiedzialności za wszystkie zbrodnie, jakich dokonała "przeciwko ludziom, przeciwko dzieciom, przeciwko ludzkości w ogóle".
Bardzo ważne jest, aby świat nie milczał na ten temat, aby wszyscy zobaczyli, czym jest Rosja i co robi — podkreślał Zełenski w swoim poniedziałkowym wpisie na portalu X.
Zełenski podkreślał, że atak na szpital nie był przypadkowy, podobnie jak jego data. Jego zdaniem był cynicznym sygnałem wysłanym Zachodowi przed szczytem NATO odbywającym się w Waszyngtonie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.