Dzień dobry, siostra rodzi, wychodzi główka, potrzebuję karetki! – usłyszał dyspozytor medyczny Wojciech Skotnicki odbierając telefon alarmowy podczas swojego dyżuru 26 kwietnia tego roku.
Na miejsce natychmiast zadysponowano zespół ratownictwa medycznego, ale rodzący się maluch nie chciał dłużej czekać. Dzięki wskazówkom dyspozytora brat pacjentki przyjął poród w domu na szczecińskim Niebuszewie.
Zanim ratownicy dotarli na miejsce, przed godz. 6 rano na świat przyszedł zdrowy i silny chłopczyk, który finalnie wraz z mamą trafił do szpitala.
Czytaj także: Zapytaliśmy Polaków o grzybobranie. I wszystko jasne
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Podobna sytuacja powtórzyła się już kilka dni później, 30 kwietnia przed godz. 8 rano. Wówczas zgłoszenie do jednego z domów na terenie powiatu sławieńskiego przyjmował dyspozytor Mariusz Lipski.
W tym przypadku telefon z prośbą o przysłanie karetki wykonała mama rodzącej kobiety. Dzięki wskazówkom dyspozytora medycznego na świat przyszedł jej wnuk, którzy otrzymał 10 punktów w skali Apgar. On także finalnie wraz z dzielną mamą został przewieziony karetką do szpitala.
Takie rozmowy, podczas których do porodu dochodzi przed przybyciem na miejsce ratowników medycznych, zdarzają się raz na kilka lat - dowiedział się Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki w Szczecinie.
Rocznie do Zachodniopomorskiego Urzędu Wojewódzkiego trafia ponad 1,2 mln zgłoszeń od mieszkańców, którzy potrzebują pomocy. Telefony te odbierają operatorzy numeru alarmowego 112, którzy przyjmują wezwanie, anulują je lub przekierowują do właściwych służb.
Jeśli zdarzenie wymaga pomocy medycznej, trafia do dyżurujących w urzędzie dyspozytorów medycznych, którzy podejmują decyzję czy na miejsce należy wysłać zespół ratownictwa medycznego.
Sami dyspozytorzy medyczni rocznie odbierają ponad 200 tysięcy telefonów od osób potrzebujących pomocy. Zgłoszenia dotyczą zwykle urazów, zatrzymania akcji serca, wypadków samochodowych czy zasłabnięć.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.