Przypomnijmy, że Maksymilian F. (według wstępnych ustaleń) miał postrzelić policjantów z broni czarnoprochowej w głowę. Ta nie wymaga zezwolenia.
Były antyterrorysta i ekspert ds. bezpieczeństwa Jerzy Dziewulski wskazuje, że na ten moment nie są to oficjalne ustalenia, wynikające ze śledztwa.
Czytaj także: Jak Maksymilian F. zdjął kajdanki? Trzy teorie
Istotna jest ostateczna odpowiedź na pytanie, z jakiej broni postrzelono policjantów. Może być tak, że mężczyzna został przeszukany. W takim przypadku niemożliwe jest to, aby nosił broń. Mógł wyciągnąć ją funkcjonariuszowi z kabury - mówi w rozmowie z Faktem Dziewulski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ważna jest także właściwa chronologia zdarzeń zatrzymania Maksymiliana F. W opinii byłego antyterrorysty, niezwykłe znaczenie dla wskazania winnych ma m.in. kwestia protokołu z przeszukania mordercy.
Procedury wskazują, że człowiek ten powinien być dwukrotnie przeszukany przez policjantów z komisariatu Wrocław Krzyki. Funkcjonariusze, którzy go przejmowali, powinni otrzymać protokół. Jeżeli go dostali, to nie musieli go przeszukiwać po raz trzeci - tłumaczy Faktowi Dziewulski.
Dziewulski: nie oceniajmy zmarłych policjantów
Doświadczony ekspert podkreśla, że pod żadnym pozorem nie można "gdybać, co się stało". W jego opinii ewentualne wnioski będziemy mogli wyciągać, dopiero gdy poznamy wyniki śledztwa prowadzonego przez policjantów.
Jeśli mężczyzna został przeszukany, to niemożliwe jest, aby miał broń. Jeżeli ją miał, to funkcjonariusze musieli znaleźć ją w trakcie przeszukania. Nie odważyłbym się jednak gdybać, co się stało, bo można bardzo skrzywdzić tych zastrzelonych policjantów - zaznacza Jerzy Dziewulski.
Jednocześnie zauważa, że kajdanki zapięte z przodu w żadnym stopniu nie ograniczają ruchów przestępcy.
Przypomnijmy, że za zabójstwo dwóch policjantów Maksymilianowi F. grozi kara dożywotniego pozbawienia wolności.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.