Strzemieszyce kiedyś były wsią. Dziś jest to jedna z dzielnic Dąbrowy Górniczej. Mieszkańcy mają duży problem z rosnącą populacją dzików, które poczynają sobie coraz śmielej. Jak relacjonuje "Dziennik Zachodni", nie boją się ludzi, biegają ulicami nawet za dnia, a nocą wchodzą na teren prywatnych posesji i rozkopują kubły ze śmieciami.
Mieszkańcy Strzemieszyc żyją w strachu. Twierdzą, że zwierzęta bywają agresywne.
Czytaj także: Nagranie z Krynicy Morskiej. Spójrzcie, co zrobiły dziki
Dwie lochy wpadły do mnie. Myślałem, że dam sobie radę. Silny jestem. Naostrzyłem widły, przegoniłem je. Ale one nie odpuściły. Dobrze, że na szopę skoczyłem, bo by mnie zeżarły. Są tak agresywne, że nie ma co podejmować żadnej walki. No, by mnie zeżarły. Gdybym je zabił, nie daj Boże, grozi mi do dwóch lata więzienia – mówił podczas spotkania z radną jeden z mieszkańców, cytowany przez "Fakt".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Z relacji dąbrowian wynika, że problem się nasilił, a dziki "przychodzą grupami po 20-30 sztuk" i trudno je odstraszyć. U jednej z mieszkanek Strzemieszyc zwierzęta rozszarpały kury, u innej – ofiarą stada dzików padła gęś.
To jest niebezpieczeństwo, które możemy spotkać w ciągu dnia i w nocy. Widocznie musi się stać tragedia, żeby ktoś się tym zainteresował – kwituje Mateusz Dudek. Jak informuje "Fakt", mężczyzna przygotowuje petycję do władz Dąbrowy Górniczej.
Czytaj także: Mieszkańcy Krakowa przeżyli szok. Wideo trafiło do sieci
Dziki w Dąbrowie Górniczej. Co na to władze miasta?
Mieszkańcy są coraz bardziej sfrustrowani i mają nadzieję, że lokalne władze pomogą im rozwiązać ten problem. Po – jak twierdzą – nieskutecznych interwencjach, m.in. ze strony straży miejskiej, organizują petycję do władz miasta, proszą o pomoc radnych, chcą się również zwrócić do premiera Donalda Tuska.
Jak relacjonuje "Fakt", radna Tatiana Duraj-Fert podczas spotkania z rozżalonymi mieszkańcami tłumaczyła, że przepisy nie zezwalają na odstrzał dzików w terenie zabudowanym, a zwierzęta należy odłowić i wywieźć. Mieszkańców te tłumaczenia nie przekonują.
Gdyby dziki przyszły pod urząd, wtedy szybko znalazłby się na nie sposób – kwitują dąbrowianie.
Dotychczas ustalono, że kontenery w pobliżu bloków zostaną ogrodzone, a godziny opróżniania kubłów – przesunięte, żeby utrudnić dzikom dostęp do pojemników. Ponadto miasto współpracuje z kołami łowickimi. Zapadła decyzja o odstrzale zwierząt, ale na razie podejmowane są próby odciągnięcia dzików na tereny, na których mogłyby bytować, nie uprzykrzając życia mieszkańcom.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.