Dzwony w kościele pod wezwaniem św. ojca Pio z Piterleciny w Poznaniu biją od ósmej rano co godzinę. Ostatni gong wybrzmiewa wieczorem o 21. Spór wokół tego tematu trwa na dzielnicy od kilku miesięcy, bo mimo interwencji mieszkańcom nie udaje porozumieć się im z proboszczem.
Jak podaje "Gazeta Wyborcza", mieszkańcy zlecili pomiary hałasu podczas bicia dzwonów, te wyszły na granicy dopuszczalności. Teraz proboszcz zarzuca im, że zmarnowali publiczne pieniądze na badanie, choć eksperci tłumaczą, że zrealizowano je w ramach budżetowej "kontroli podmiotów korzystających ze środowiska".
Czytaj także: Proboszcz surowo ukarany. Dzwony biły za głośno
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ale sporów o bijące dzwony jest o wiele więcej i nikt nie może znaleźć rozwiązania.
Wbrew temu, co mnie się sugeruje, nikt nie żąda wyłączenia dzwonów. Chodzi tylko o znalezienie rozsądnego kompromisu, który polega właśnie na ograniczeniu jego bicia m.in. w godzinach porannych i wieczornych. Wystarczy odrobina dobrej woli. Niestety, ze strony proboszcza jej nie ma - mówi w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" jeden z mieszkańców.
Czytaj także: "Normy przekroczone". Kościół pod ścianą
W tej sprawie wystosował list do proboszcza z prośbą o ograniczenie częstotliwości uderzeń dzwonów. Na odpowiedź nie musiał czekać, parafia opublikowała ją także jako oficjalne stanowisko w sprawie w swoich mediach społecznościowych.
Odwiedziliśmy blisko tysiąc rodzin w naszej parafii. Nikt z naszych parafian, a było ich około 2.500, nie zgłosił żalu, że przeszkadza im nasz dzwon - zauważa ksiądz.
W dalszej części oświadczenia zarzuca też autorowi listu, że ten straszy go sądem i karami finansowymi. Na koniec listu dodaje: Następny a później jeszcze następny i następny kompromis doprowadzi, że zamilknie nasz dzwon.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.