Horbacz podkreślił, że podpisanie przez Władimira Putina nowej doktryny nuklearnej, która obniża próg użycia przez Moskwę broni atomowej, jest elementem gry mającej na celu dalsze zastraszanie Zachodu i Ukrainy.
Putin kontynuuje rysowanie czerwonych linii przed Zachodem i Ukrainą, a niestety Zachód nie wyznacza własnych granic ani nie ostrzega Rosji przed konsekwencjami ich naruszenia – zauważył politolog.
We wtorek prezydent Rosji podpisał nowelizację doktryny nuklearnej, zgodnie z którą każdy konwencjonalny atak na Rosję wspierany przez mocarstwo jądrowe może być uznany za uderzenie dokonane wspólnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Horbacz uważa, że jest to reakcja Kremla na decyzję administracji prezydenta USA Joe Bidena, zezwalającą Ukrainie na wykorzystanie amerykańskich pocisków dalekiego zasięgu do ataków w głębi Rosji.
Zdaniem politologa obecnie zarówno Zachód, jak i Rosja weszły w fazę wzajemnego testowania czerwonych linii i wytrzymałości przeciwnika.
Granice, które wyznacza nam Władimir Putin, należy naruszać i natychmiast na nie reagować – podkreślił ekspert dla PAP.
Według Horbacza nie należy obawiać się eskalacji konfliktu jądrowego, przynajmniej w odpowiedzi na działania takie jak niszczenie przez Ukrainę rosyjskich składów amunicji czy zaplecza logistycznego.
Horbacz zaapelował, by Zachód szybko, skutecznie i stanowczo reagował, nie tylko przez przekraczanie rosyjskich "czerwonych linii", ale także przez wyznaczanie własnych granic. "Niestety nasi zachodni partnerzy dotychczas tego nie dostrzegali, a problem sam nie zniknie. Musimy nad tym pracować" – dodał ukraiński politolog w rozmowie z PAP.
Czytaj także: Polak walczył po stronie Ukrainy. Co myśli o wojnie?