Zaczęło się od tego, że pewna internautka - pani Marta przez dziesięć dni monitorowała gniazdo zlokalizowane pośrodku osiedla na którym mieszka. Dzika kaczka zrobiła je na środku trawy, nieopodal bloków mieszkalnych.
Chcąc wspomóc ptaki narażone w miejskiej aglomeracji na utratę lęgu, kobieta zaalarmowała wszelkie możliwe instytucje z prośbą o wsparcie. I choć w pomoc ptakom zaangażowało się sporo osób, po przejeździe spalinowej kosiarki, która wystraszyła kaczkę, gniazda nie udało się uratować, a jaja zostały zniszczone.
Kobieta całą sytuację opisała na swoim profilu w mediach społecznościowych. Teraz zastanawia się jak takim sytuacjom zapobiegać w przyszłości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jest mi strasznie przykro, nie wiem, co nie zadziałało. Dlaczego nie było podstaw gdy prosiłam po prostu o niekoszenie, bo okres lęgowy? Dlaczego podwykonawca zniszczył schronienie kaczki? - pyta pani Marta.- Tyle osób zrobiło wszystko, co się dało, działając drogami oficjalnymi i swoimi kanałami.(...) Chciałabym wiedzieć, jak mam reagować w przyszłości - dodaje.
To pytanie postanowiliśmy zadać warszawskim służbom odpowiedzialnym za zieleń i miejskie interwencje. Strażnicy z Ekopatrolu zapewniają, że we wspomnianej sytuacji dwukrotnie przeszukali cały teren, ale nie znaleźli jaj ani gniazda.
Ekspertka: Koszenie? Ta masakra odbywa się za nasze wspólne pieniądze
Dorota Zielińska, prezeska Stołecznego Towarzystwa Ochrony Ptaków zauważa jednak, że problem jest powszechny.
Wielokrotnie alarmujemy w sprawie niszczenia siedlisk, gniazd, zabijania zwierząt podczas prac związanych z zielenią prowadzonych w okresie wiosenno-letnim. To jest MASAKRA i powszechna praktyka - mówi.
Ekspertka zaznacza, że młode ptaki czy całkiem dorosłe jeże, nie są w stanie uciec przed kosiarzami, bo nie rozumieją grożącego im niebezpieczeństwa i przyczajają się w trawie, czekając na śmierć.
Dodaje też, że wszystkiemu jest winien nadmiar koszenia i przycinania drzew i krzewów w miastach.
Ta masakra odbywa się za nasze wspólne pieniądze: z kasy miasta, spółdzielni mieszkaniowej, wspólnoty - zauważa Zielińska. - Te szkodliwe działania prowadzone są także wtedy, gdy jest susza, co jeszcze bardziej wysusza i tak przesuszone środowisko, powoduje wtórne unoszenie się szkodliwych pyłów, a te trafiają do powietrza, którym oddychamy - podkreśla.
Zielińska zachęca także do bezpośredniego kontaktu z wspólnotami mieszkaniowymi i administracjami budynków odpowiadającymi za koszenie i porządkowanie zieleni na osiedlach i skwerach przy blokach.
Masowe koszenie bez refleksji nad okresami lęgowymi zwierząt, to w ogóle straszna sprawa - komentuje pod postem pani Marty z internautek i skarży się, że realnej ochrony w Warszawie doczekały się jedynie kaczki przechodzące z młodymi przez Wisłostradę.
A inna z osób zauważa, że problem wynika też z braku komunikacji, że prawdopodobnie służby nie mają kontaktu z firmą i wykonawcą odpowiedzialnym za koszenie.
Tego typu zarzuty, w rozmowie z o2.pl odpiera Jakub Leduchowski, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Warszawa, który podkreśla, że stolica na przynależnych sobie gruntach od lat ogranicza koszenie.
Znalezienie gniazda najlepiej zgłaszać bezpośrednio podmiotowi zarządzającemu danym terenem - mówi i dodaje, że wspólnota lub administracja zarządzająca nieruchomością także może przesunąć termin koszenia lub częściowo ograniczyć jego zasięg. - Na terenach prywatnych decyzje o koszeniu zależą jednak od właścicieli - podkreśla.
Rzecznik prasowy warszawskiego ratusza dodaje, że wszystkie gatunki ptaków podlegają ochronie gatunkowej, co reguluje ustawa o ochronie przyrody. Zabronione jest uporczywe płoszenie, niszczenie siedlisk czy gniazd. "Takie przypadki należy zgłaszać policji" - podkreśla.
Ptaki wypadły z gniazda? Oto jak reagować
Jeśli pisklęta wypadły z gniazda, możemy je uchronić przed zgubnymi skutkami miejskiego koszenia. O tym, jak to zrobić w rozmowie z o2.pl podpowiadają warszawscy strażnicy miejscy:
W przypadku pisklaków, które wypadną z gniazda w pierwszej kolejności sprawdźmy, czy gniazdo znajduje się w pobliżu. Tam umieśćmy malucha i obserwujmy, czy pojawią się jego rodzice. Kiedy powinniśmy zareagować i działać? Tylko w uzasadnionych sytuacjach: gdy pisklę jest ranne, znajduje się w niebezpiecznym miejscu, np. na drodze, albo gdy jesteśmy pewni, że spadło całe gniazdo, wtedy warto zwrócić się do odpowiednich służb - podkreślają.
Strażnicy dodają, że zaledwie w kwietniu i maju, pracownicy Ekopatrolu w Warszawie uratowali kilkaset ptaków. Te ranne przekazywane są do "Ptasiego Azylu" na terenie warszawskiego ZOO, a te które nie wymagają pomocy weterynaryjnej i są w dobrej kondycji wypuszczane są do środowiska naturalnego.
Podkreślają też, że każda tego typu sytuacja jest inna i że bardzo ważne jest właściwe oznakowanie miejsca, w którym znajduje się zwierzę potrzebujące pomocy tak, aby służby mogły sprawnie w nie dotrzeć.
Beata Bialik, dziennikarka o2
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.