48-letni Piotr L. jest trzecim oskarżonym w sprawie, która przed sześcioma laty wstrząsnęła niemieckim miasteczkiem Rietberg. Razem z 52-letnim Robertem D. i 54-letnim Arturem T. miał napaść na dwóch braci, którzy prowadzili warsztat samochodowy. W mieście krążyły pogłoski, że Heinz S. i Werner S. trzymają w domu duże sumy gotówki.
Trójka Polaków miała dobrze znać te plotki i planować rabunek od dłuższego czasu. W nocy z 4 na 5 listopada 2015 roku oskarżeni pojechali do warsztatu w dzielnicy Westerwiehe. Związali i torturowali właścicieli, domagając się wyjawienia miejsca ukrycia pieniędzy.
Bracia nie chcieli ujawnić, gdzie trzymają większość gotówki. Rabusie uciekli z łupem w wysokości 700 euro (ok. 3,2 tys. zł). W wyniku poniesionych obrażeń zmarł jednak 64-letni Heinz S.
Niemieccy śledczy wpadli na trop rabusiów. Jeden z nich miał w samochodzie nadajnik
Roberta D. i Artura T. niemieccy funkcjonariusze zatrzymali około dwa miesiące później. Śledczym pomógł zbieg okoliczności. Okazało się, że drugi z mężczyzn był od dawna podejrzany o przynależność do gangu włamywaczy. Policja miała zamontować w jego aucie nadajnik.
Śledczy ustalili, że Artur T. był w Rietbergu w dniu morderstwa. Na miejscu znaleziono ślady DNA należące do Roberta D. i Piotra L.
W grudniu 2016 roku za morderstwo niemiecki sąd skazał Roberta D. na dożywocie. Artur T. miał nie brać udziału w torturach. Usłyszał wyrok 6 lat i 9 miesięcy pozbawienia wolności.
Popełnił zbrodnię w Niemczech. Został wcześniej skazany w Polsce
Piotr L. po zbrodni uciekł autobusem do Polski. W końcu i jego udało się postawić przed wymiarem sprawiedliwości. W czwartek oskarżony odmówił jednak składania jakichkolwiek zeznań.
Ekstradycja Piotra K. trwała tyle czasu, ponieważ seryjny włamywacz odsiaduje obecnie karę w Polsce. Polski sąd skazał go na sześć lat i cztery miesiące więzienia za rozbój. Ma zostać zwolniony z więzienia w 2024 roku.
Przed sądem w Bielefeld Polakowi grozi dożywocie. Ostatnią rozprawę zaplanowano na 6 stycznia 2022 roku. Po zakończeniu procesu mężczyzna zostanie przewieziony do Polski, gdzie będzie musiał odbyć do końca swoją karę.
Obejrzyj także: Monachium: niemiecka policja w akcji