O sprawie informuje "Gazeta Pomorska". Pani Marta z Bydgoszczy jest klientką Enei. Ostatni rachunek za prąd wprawił ją w osłupienie.
- Dystrybutor energii elektrycznej, firma Enea, dopisała mi na fakturze zużycie około 4000 kWh, co skutkowało wygenerowaniem rachunku na 4615 zł - mówi pani Marta w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
Do tej pory kobieta nie płaciła wyższych rachunków niż 200 zł. - Na moim koncie e-bok podałam stan licznika 58496 kWh, a po kilku dniach dostałam od operatora rachunek z dopisanymi 4000 kWh. Według Enei, szacunkowy odczyt licznika wynosi 62513 kWh - tłumaczy pani Marta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Klientka Enei od razu skontaktowała się z operatorem i poinformowała o błędzie. Firma stwierdziła jednak, że jej wnioski są bezzasadne. Pani Marta nie dała jednak za wygraną.
Sprawę zgłosiła do policji i zawiadomienie do prokuratury o podejrzeniu próby wyłudzenia pieniędzy. Zwróciła się też do siedziby Enei w Poznaniu, do Najwyższej Izby Kontroli, Urzędu Regulacji Energii, Rzecznika Praw Obywatelskich.
By udowodnić niskie zużycie prądu, kobieta co tydzień wysyłała do Enei zdjęcia licznika.
- Prawdopodobnie oczekiwano, że zastraszona odcięciem prądu, zapłacę, jak wielu innych, którzy nie widzą innej drogi wyjścia z takiej sytuacji - przyznaje mieszkanka Bydgoszcz w rozmowie z "Gazetą Pomorską".
- Wiem, że moja sprawa nie jest odosobniona i może przydarzyć się każdemu w Polsce. Ja jednak nie będę zaciągała kredytu, by zapłacić za bezpodstawne doliczenie zużycia 4000 kWh. Nie będę firmowała tym ich ludzkiego błędu, do którego nie mają wstydu się przyznać od niemal dwóch miesięcy - podkreśla.
Po kolejnej reklamacji okazało się, że ostatecznie została ona uwzględniona. Rachunek został skorygowany. Pani Marta nie otrzymała jednak wyjaśnienia, jak doszło do błędu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.