Napięcie między Etiopią a Tigrajskim Ludowym Frontem Wyzwolenia wzrosło jeszcze bardziej we wrześniu. Wszystko z powodu decyzji parlamentu Etiopii o nadaniu Tigrajowi statusu organizacji terrorystycznej.
Czytaj także: Zbliża się koniec? Plotki o Jarosławie Kaczyńskim
O tym, co się aktualnie dzieje na terenie Etiopii, trudno mówić. W całym kraju nie działają ani linie telefoniczne, ani internet. Ostatnie doniesienia ze strony wolontariuszy Amnesty International dowodzą temu, że doszło do ogromnej masakry w Mai-Kadra, gdzie "zasztyletowano dziesiątki, a nawet setki ludzi".
Starcia wojskowe przybierają na sile. W piątek miało dojść do ataku rakietowego na dwóch lotniskach - w Gondar i w Bahir Dar. Rząd informuje jednak, że zagrożone są teraz wszystkie lotniska na terenie kraju.
Atak wzbudził również niepokój przed tym, że konflikt zacznie dotykać inne rejony Etiopii. Sytuacja już zdążyła zmusić tysiące cywilów do przekroczenia granicy z Sudanem, gdzie powstały obozy dla uchodźców.
O tym, co dzieje się w Etiopii, wiadomo dzięki zdjęciom satelitarnym i doniesieniom wolontariuszy. Jak podaje BBC, z relacji Amnesty International wynika, że "zweryfikowano cyfrowo makabryczne zdjęcia i filmy z ciałami rozrzuconymi po całym mieście lub niesionymi na noszach".
AI stwierdza, że ofiary wydawały się być robotnikami niezwiązanymi z konfliktem. Nie jest jasne, skąd pochodzą. Etiopska komisja praw człowieka oświadczyła, że wyśle zespół do zbadania doniesień o masowych zabójstwach