Co najmniej kilka redakcji otrzymało w środę informację o możliwych prowokacjach w dzień Święta Niepodległości. W mailu anonimowy informator powołujący się na "ludzi związanych z białoruskim wywiadem" przekonuje, że czwartek i piątek będą gorące na granicy.
Pojawiają się nawet hasła o użyciu broni palnej. W dodatku z wykorzystaniem amunicji, używanej przez wojska NATO, co miałoby wskazywać na domniemaną winę Polaków. Mail wysłano ze skrzynki w szyfrowanym serwisie, ułatwiającym anonimizację nadawcy. Jako miejsce domniemanego "szturmu" wskazano Bobrowniki.
Wiele wskazuje na to, że to próba próba destabilizacji sytuacji, wywołana przez Białorusinów. Dodatkowo wzmoże to niepokój przed Świętem Niepodległości. Do tego rodzaju informacji, szczególnie w momencie kryzysowym, należy podchodzić z dużą ostrożnością.
Służby zadziałały
Sprawa wydaje się być na tyle poważna, że zajęły się służby specjalne. Informacja o mailach trafiła do zespołów zajmujących się reagowaniu na incydenty komputerowe i sieciowe. Jednak to niejedyne reakcje.
Nasz rozmówca, osoba związana z kontrwywiadem, wskazuje, że instytucje sektora bezpieczeństwa państwowego spodziewają się nie tylko mailowych prowokacji.
Szykujemy się na cyberataki, np. na działania DDoS. Może do nich dojść w Święto Niepodległości ale także dzień później. Ale jesteśmy gotowi do reagowania - mówi o2.pl.
Czym jest atak DDoS? To jedna z najpopularniejszych form ataku na systemy komputerowe. W określonym momencie komputery zaczynają jednocześnie atakować system ofiary. Rusza cała fala fałszywych prób skorzystania z usług, jakie oferuje dany system. Może to być system instytucji państwowej, takiej jak szpital, poczta czy cokolwiek innego.
Dla każdego takiego wywołania do działania, atakowany komputer musi przydzielić zasoby, takie jak pamięć, czas użycia procesora itp. W wypadku dużej liczby żądań prowadzi do wyczerpania dostępnych zasobów. Efektem mogą być przerwy w działaniu lub nawet zawieszenia systemu.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.