W 2015 roku w Swarzędzu Krzysztof W. dokonał zbrodni rodem z filmu akcji. Udawał konwojenta w aucie przewożącym gotówkę z banku, które następnie porwał i ukradł gigantyczną sumę pieniędzy. Pomysłowy przestępca na kilka miesięcy przed napadem celowo zmienił swój wizerunek i zatrudnił się w firmie ochroniarskiej.
W sprawie oskarżono w sumie pięć osób. Sam Krzysztof W. został uznany za winnego udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i kradzież mienia o znacznej wartości. Od 2016 roku odbywa karę 8 lat i 2 miesięcy pozbawienia wolności.
"Skok stulecia". Krzysztof W. ubiega się o warunkowe zwolnienie
Aktualnie skazany ma już prawo ubiegać się o wcześniejsze zwolnienie z odbywania kary. Aby zwiększyć swoje szanse, oddał już część skradzionych pieniędzy. Kwota jednak budzi niemałe kontrowersje.
W minionym tygodniu dostaliśmy przelew z zakładu karnego we Włocławku. W tytule wpisano, że środki pochodzą od skazanego Krzysztofa W. Kwota, którą nam przelano to dziesięć złotych – powiedział TVN24 Jarosław Kur, właściciel firmy ochroniarskiej Servo
Dlaczego więzień przelał tak nieznaczną sumę pieniędzy? Okazuje się, że to działanie jest jak najbardziej przemyślane i ma sens z perspektywy wymiaru sprawiedliwości, w kontekście ubiegania się zwolnienie warunkowe.
To jest metoda wytrącenia z ręki sądu argumentu, że skazany nie robi nic, żeby naprawić wyrządzoną szkodę. Zamiast tego robi tyle, ile jest to dla niego możliwe, żeby spłacić poszkodowanego – wyjaśnia dla TVN24 niezwiązany ze sprawą mecenas Bronisław Muszyński
Fałszywy konwojent znowu wykazał się przebiegłością. Adwokat tłumaczy dalej, że przy otrzymywanej przez więźnia miesięcznie kwocie pieniędzy, może dowodzić przed sądem, że przelewa poszkodowanemu aż 10 proc. dochodów. W takim wypadku, po wyjściu na wolność i znalezieniu pracy, kwota ta byłaby odpowiednio większa.
Czytaj także: Związał i okradł Kim Kardashian. Wyznanie złodzieja
Fałszywy konwojent. Okradziona firma oburzona
Sąd Okręgowy w Łodzi otrzymał już od Krzysztofa W. wniosek o zwolnienie warunkowe. O ustosunkowanie się do niego poproszono poszkodowaną w wyniku napadu firmę Servo. Przedsiębiorstwo jest przeciwne wcześniejszemu opuszczeniu zakładu karnego przez złodzieja.
To jest po prostu kpina ze mnie, z firmy i wymiaru sprawiedliwości. Człowiek, przez którego wpadliśmy w tarapaty, przelewa mi dziesięć złotych i chce wyjść na wolność. Niezależnie od decyzji sądu w sprawie Krzysztofa W. wyjdą na wolność i będą mogli cieszyć się łupem. Warto zastanowić się, czy nie należałoby zwiększyć kar, żeby nie było innych, którzy chcieliby pójść w ich ślady – mówi Jarosław Kur
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.