Do tragicznego zdarzenia doszło 10 września. Tego dnia nad ranem przyjaciółka 21-letniej Chloe Haynes znalazła ją martwą w luksusowym hotelu Adelphi w centrum Liverpoolu. Dziewczyna była przygnieciona dużą, drewnianą szafą. Na miejsce wezwano pomoc, jednak było już za późno by uratować życie młodej Brytyjki.
Tragedia w hotelu. 21-latka przygnieciona przez szafę
Jak mogło dojść do takiego dramatu w ekskluzywnym obiekcie? Zrozpaczona mama zmarłej, Nicola Williams, w rozmowie z brytyjskimi mediami wyjawiła, co jej zdaniem wydarzyło się feralnej nocy. Kobieta poinformowała, że jej córka wraz z przyjaciółką dzień przed tragedią pojechały do Liverpoolu na imprezę, na której 21-latka piła sporo alkoholu.
Do północy piła shoty i tak dalej, więc była trochę pijana. Dlatego koleżanka zabrała ją do hotelu, aby się w nim przespała, a potem wyszła - opisała 49-latka w "Liverpool Echo".
Kobieta uważa, że Chloe musiała przebudzić się w nocy i zdezorientowana przez alkohol "wstała z łóżka i nie wiedząc, gdzie jest, otworzyła drzwi do szafy".
Być może myślała, że to toaleta albo wyjście z pokoju. To była duża, stara, ciężka szafa, dlatego gdy na nią spadła, zmiażdżyła jej tchawicę - powiedziała brytyjskiemu portalowi.
Mama 21-latki nie może uwierzyć, że jej córka nigdy nie wróci do domu "przez brak może dwóch śrub w ścianie". Kobieta pragnie teraz, by śledczy ustalili szczegółowe okoliczności śmierci dziewczyny i wyciągnęli konsekwencje wobec hotelu, który nie zabezpieczył odpowiednio wnętrza. Do tego może jednak nie dojść, gdyż policja potwierdziła, że zgon Chloe traktowany jest jako "przypadkowy".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.